O zabezpieczeniach przez opcje walutowe najgłośniej było w 2008 r., kiedy to kilka spółek z ich powodu zostało zmuszonych do ogłoszenia upadłości. Złotówka gwałtownie straciła wtedy na wartości, więc wcześniejsze ustalenia o sprzedaży waluty po z góry ustalonym kursie stały się dla nich ogromnym obciążeniem.
Z badania firmy Homo Homini dla firmy Akcenta wynika, że aż 45 proc. firm nie stosuje dziś żadnych zabezpieczeń przed wahaniami kursów, stosuje je zaś niewiele więcej niż co trzecia. Reszta badanych nie umiała odpowiedzieć na to pytanie.
– Wahania kursów walut i ich zmiany w niekorzystnych kierunkach są drugim (po niskim popycie) największym zagrożeniem w oczach importerów i eksporterów. Firmy, nawet te małe i średnie, powinny wiedzieć, że przed wahaniami kursów walut można się zabezpieczać – mówi Radosław Jarema, dyrektor zarządzający Akcenta, która obsługuje transakcje walutowe dla eksporterów i importerów.
– Najprostszym sposobem są zakupy lub sprzedaż większej ilości waluty, gdy ma ona odpowiedni kurs, lub zabezpiecznie kursu w momencie zawarcia kontraktu z zagranicznym kontrahentem. Płynność nie zawsze na to pozwala, ale można pomyśleć o forwardach. To narzędzie, o ile jest umiejętnie wykorzystane, zminimalizuje ryzyko walutowe – dodaje.
Instrumenty pochodne pozwalające zabezpieczyć się przed negatywnymi zmianami cen metali oraz kursu walutowego stosuje KGHM Polska Miedź. Firma podaje, że dzięki temu jest chroniona nawet mimo znaczących zmian kursu złotego do dolara. – Stabilizuje to tym samym przychody ze sprzedaży głównych produktów oraz polepsza pozycję konkurencyjną przedsiębiorstwa – mówi Radosław Załoziński, dyrektor Departamentu Zarządzania Ryzykiem Rynkowym i Kredytowym KGHM Polska Miedź.