Lehman zajmował się obrotem surowcami, papierami dłużnymi i wszelkiego rodzaju instrumentami finansowymi.
Bank, którego akcje od początku 2008 roku straciły na wartości aż 94 proc., powstał w roku 1850. Założyli go trzej żydowscy imigranci. Przez tych 158 lat przetrwał bankructwa linii kolejowych, wielką depresję lat 30., kryzys związany z Long-Term Capital Management, a także pęknięcie bańki internetowej.
W chwili składania papierów niezbędnych do wyrażenia przez państwo zgody na ochronę przed wierzycielami miał zadłużenie w wysokości 613 mld dol. Lehman zatrudniający do wczoraj na świecie 25 tys. osób ujawnił tydzień temu najgorsze wyniki w historii. Postanowiono wówczas oddzielić działalność na rynku hipotecznym, zawiesić wypłacanie dywidendy. Ale to nie przywróciło zaufania akcjonariuszy.
Prezes Lehman Brothers Richard Fuld dziesięć dni temu, mówiąc o kryzysie w światowej bankowości, zapowiadał upadek jednego z wielkich banków inwestycyjnych i nie ukrywał, że ma na myśli francuski Société Generale. Był przekonany, że LB kolejny raz wyjdzie z kryzysu obronną ręką.
W III kwartale 2008 r. podniósł jego kapitał o 14 mld dol., sprzedał aktywa za 147 mld dol. To wszystko okazało się zbyt mało. Wiceprezes ds. finansowych Ian Lowitt przyznał, że bank miał problemy z gotówką jeszcze na początku tego roku, ale za wszelką cenę chciał zapobiec masowemu wycofywaniu depozytów i dlatego w skarbcu cały czas były pieniądze.