Co dalej z kredytami?

- Nadzór finansowy musi uważać, by przez rekomendacje całkiem nie zamrozić rynku kredytów - pisze Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK

Publikacja: 13.11.2009 03:08

Co dalej z kredytami?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Globalny kryzys obnażył wiele słabości systemu finansowego. Jeden z tematów dyskusji dotyczy próby odpowiedzi na pytanie, na ile przy prowadzeniu polityki pieniężnej, czy szerzej polityki gospodarczej, należy uwzględniać ryzyko powstawania baniek spekulacyjnych na rynkach aktywów.

O ile przed wybuchem kryzysu debata ta wydawała się nierozstrzygnięta, o tyle obecnie odpowiedź jest raczej jednoznaczna. Bańki spekulacyjne powstają zwykle w wyniku nadmiernego wzrostu kredytu (przykład rynku nieruchomości) i/lub nadmiernej płynności (wzrost cen niektórych aktywów w ostatnich miesiącach). Ponieważ konsekwencje pęknięcia baniek na rynku aktywów spekulacyjnych mogą być bardzo poważne, banki centralne powinny bardzo uważnie śledzić tempo wzrostu kredytu w gospodarce i jemu przeciwdziałać nie tylko wówczas, gdy powoduje to nadmierny wzrost popytu stanowiący zagrożenie zbyt wysoką inflacją. Banki centralne są odpowiedzialne za stabilność systemu finansowego, co uwzględniała zresztą jedna z ostatnich nowelizacji ustawy o NBP wynikająca z ustawy o Komitecie Stabilności Finansowej.

[srodtytul]Kryzys w dobrej chwili[/srodtytul]

Przeciwdziałanie nadmiernemu wzrostowi kredytu może być utrudnione w przypadku dużej roli i łatwej dostępności kredytów walutowych w systemie bankowym. Maleje wówczas skuteczność podwyżek krajowych stóp procentowych, ponieważ zamiast prowadzić do wzrostu kosztów finansowania i ograniczenia akcji kredytowej, mogą one powodować przesunięcie ogólnego popytu w kierunku kredytu w walutach obcych.

Co więcej, umocnienie lokalnej waluty pod wpływem podwyżek stóp zmniejsza koszty obsługi długu w walutach obcych, generując pozytywny, a nie negatywny, impuls popytowy dla podmiotów posiadających zadłużenie zagraniczne. Ponieważ w takiej sytuacji niestandardowe metody są nieskuteczne, pozostaje pole do działań regulacyjnych.

Przykładem było wprowadzenie rekomendacji S, której skuteczność okazała się jednak krótkotrwała. Biorąc pod uwagę, jak szybkie przed wybuchem kryzysu było tempo wzrostu kredytów mieszkaniowych, zaryzykowałbym stwierdzenie, że kryzys przyszedł do nas w dobrym momencie. Jeszcze kilka lat szybkiego wzrostu kredytu i szybkiego wzrostu cen nieruchomości, a konsekwencje mogłyby być dużo bardziej bolesne.

W powyższym kontekście odczytywać należy propozycje KNF odnośnie do utrudnienia dostępu do kredytu. Oczywiście, że ocena ryzyka klienta i dostosowanie ceny produktu należy do banku, jednak dziś jest chyba jasne dla wszystkich, że na przykład marża 1 pkt proc. dla kredytu we frankach szwajcarskich na ponad 100 proc. wartości nieruchomości nie uwzględniała wszelkiego rodzaju ryzyka z nim związanego.

[srodtytul]KNF dmucha na zimne[/srodtytul]

Udzielanie takich kredytów na masową skalę może zwiększać ryzyko systemu finansowego, czemu należy przeciwdziałać. Czy podobnie może być w przypadku kredytów konsumpcyjnych?

Na podstawie ankiet wśród komitetów kredytowych banków można wyciągnąć wniosek, że w tym segmencie rynku oczekiwany jest największy wzrost popytu i choć wciąż widoczne jest duże niedopasowanie z podażą (trudność w dostępie), to jednak od kilku kwartałów kryteria są łagodzone.

Biorąc pod uwagę istniejące w najbliższych kwartałach ryzyko, lepiej byłoby, gdyby znaczna część tego popytu nie została zaspokojona. KNF najwyraźniej nie chce czekać na rozgrzanie rynku i woli dmuchać na zimne. Oby tylko całkiem nie zamrozić rynku przez wprowadzenie skomplikowanych i kosztownych procedur biurokratycznych uniemożliwiających na przykład sprawne otrzymanie niewielkiego kredytu w rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowym.

Globalny kryzys obnażył wiele słabości systemu finansowego. Jeden z tematów dyskusji dotyczy próby odpowiedzi na pytanie, na ile przy prowadzeniu polityki pieniężnej, czy szerzej polityki gospodarczej, należy uwzględniać ryzyko powstawania baniek spekulacyjnych na rynkach aktywów.

O ile przed wybuchem kryzysu debata ta wydawała się nierozstrzygnięta, o tyle obecnie odpowiedź jest raczej jednoznaczna. Bańki spekulacyjne powstają zwykle w wyniku nadmiernego wzrostu kredytu (przykład rynku nieruchomości) i/lub nadmiernej płynności (wzrost cen niektórych aktywów w ostatnich miesiącach). Ponieważ konsekwencje pęknięcia baniek na rynku aktywów spekulacyjnych mogą być bardzo poważne, banki centralne powinny bardzo uważnie śledzić tempo wzrostu kredytu w gospodarce i jemu przeciwdziałać nie tylko wówczas, gdy powoduje to nadmierny wzrost popytu stanowiący zagrożenie zbyt wysoką inflacją. Banki centralne są odpowiedzialne za stabilność systemu finansowego, co uwzględniała zresztą jedna z ostatnich nowelizacji ustawy o NBP wynikająca z ustawy o Komitecie Stabilności Finansowej.

Banki
OZE, magazyny energii, wodór i wychwytywanie CO2 na celowniku EBOR w Polsce
Banki
SBB: po kredytach frankowych czas na walkę z kredytami złotowymi
Banki
Dobre wyniki gigantów finansowych z Wall Street
Banki
Od sprawy beznadziejnej do pełnego sukcesu. Dziesięć lat walki frankowiczów
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Banki
Rekordowy zysk banku centralnego Szwajcarii. 16 mld franków do podziału
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego