– Nigdy więcej amerykański podatnik nie będzie zakładnikiem banków, które są zbyt duże, by pozwolić im upaść – oznajmił Barack Obama, podkreślając, że firmy finansowe stanęły w obliczu kryzysu, do którego w dużym stopniu same doprowadziły. Prezydent zapowiedział wprowadzenie reformy, która ma ograniczyć ryzyko wystąpienia powtórnego kryzysu na tę skalę. Głównym założeniem tzw. zasady Volckera – od nazwiska Paula Volckera, byłego prezesa Fedu – ma być obowiązkowe oddzielenie działalności inwestycyjnej od komercyjnej.
Wielkie banki komercyjne nie mogłyby więc inwestować w fundusze hedgingowe, miałyby też ograniczone możliwości spekulowania własnym kapitałem. Dodatkowo Obama chce ograniczenia konsolidacji sektora finansowego. Ma do tego doprowadzić zmiana wprowadzonej w 1994 r. zasady, zgodnie z którą, ubezpieczone depozyty jednego banku nie mogą przekraczać 10 proc. sumy wszystkich depozytów w USA. Biały Dom chce, żeby limit ten objął nie tylko lokaty, ale też inne aktywa danego banku.
Jak zauważa „Financial Times” propozycje Obamy przypominają regulacje wprowadzone po załamaniu rynku w 1929 r., po którym władze USA wprowadziły podział na bankowość inwestycyjną i komercyjną. Tak zwana ustawa Glassa-Steagalla obowiązywała aż do 1999 r., gdy została zniesiona przez ekipę Billa Clintona. Według „Wall Street Journal” projekt napotka jednak na ciężki opór w Kongresie, w którym roi się od zatrudnionych przez sektor bankowy lobbystów przekonujących do głosowania przeciwko regulacjom, „cofającym sektor bankowy do lat 30.”. Przeciwni tego typu pomysłom są też republikanie, którzy po wyborach w Massachusetts zyskali właśnie dodatkowe, 41. miejsce w Senacie.
[wyimek]16,2 mld dol. przeznaczy Goldman Sachs na bonusy za 2009 r. dla pracowników[/wyimek]
Wystąpienie prezydenta spowodowało wczoraj gwałtowny spadek kursów akcji największych banków takich jak JP Morgan czy Bank of America, bo jeśli propozycja Obamy zostanie jednak przyjęta, mogą one zostać zmuszone do wielkich zmian w swojej strukturze.