Za pomówienia pod adresem konkurencji i nieprawidłowości, jakie wystąpiły podczas przejmowania w roku 1994 przez Santandera, innego hiszpańskiego banku Banesto, Sanzowi groziły trzy miesiące więzienia i również trzymiesięczny zakaz pracy w sektorze finansowym.
Ostateczny wyrok w tej sprawie zatwierdził w marcu 2011 hiszpański Sąd Najwyższy. Przez tych 17 lat, kiedy w sądach odbywały się rozprawy, Alfredo Saenz, który jest obecnie nr 2. w tym banku po prezesie Emilio Botinie pracował w Santanderze.
Premier Jose Luis Rodriguez Zapatero nie ujawnił jakie były powody decyzji o ułaskawieniu. A rzecznik banku powiedział jedynie, że Santander jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. Z kolei Ministerstwo Sprawiedliwości ujawniło, że ułaskawienie jest częściowe, ponieważ Alfredo Saenz będzie jeszcze musiał zapłacić grzywnę w maksymalnym wymiarze. Nie podano jednak jej wysokości. Ułaskawieni zostali również dwaj inni pracownicy Santandera, wcześniej Banesto, którzy razem z Saenzem zostali uznani za winnych.
68-letni dzisiaj Alfredo Saenz jest najważniejszą osobistością hiszpańskiego świata bankowego. Razem z Emilio Botinem są podziwiani za to, że mimo zapaści w hiszpańskim sektorze nieruchomości Santander zdołał z kłopotów wyjść obronną ręką, a nawet wykorzystał kryzys finansowy do rozwoju działalności w Brazylii i przejęć na rynku polskim i meksykańskim.
Postępowanie sądowe, w już innej sprawie, toczy się również i samego Emilio Botina. Razem z 11 członkami swojej rodziny jest podejrzewany o unikanie płacenia podatków i ukrywanie przed hiszpańskimi władzami skarbowymi pieniędzy na kontach w szwajcarskich bankach. Dane dotyczące kont Botina zostały przekazane władzom hiszpańskim przez Francuzów. Z kolei rząd w Paryżu uzyskał je od francuskiego informatyka zatrudnionego w szwajcarskim oddziale HSBC.