Łączny zysk netto 18 banków działających w Polsce wyniósł w 2019 r. 13,6 mld zł. To o 6,6 proc. więcej niż w 2018 r. – wynika z zestawienia „Rzeczpospolitej". To już jednak historia. Pandemia koronawirusa wpłynęła na światową gospodarkę oraz na regulacje i warunki rynkowe polskiego sektora bankowego.

Dobre czasy już minęły
Dla banków nadeszła nowa normalność. – Jednym z oczywistych wymiarów zmiany jest głęboki spadek stóp procentowych będący elementem przeciwkryzysowych działań wdrożonych przez Narodowy Bank Polski. Drugim – trochę sprzecznym z intuicją – jest zalew depozytów w sektorze bankowym wynikający z działania tarcz antykryzysowych, głównie tej finansowej, czyli kolejnego narzędzia ograniczającego niszczące oddziaływanie pandemii na gospodarkę – mówi Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
Rada Polityki Pieniężnej obniżała stopy procentowe w marcu, kwietniu i maju, ścięła je do 0,1 proc. z 1,5 proc., które obowiązywały przez równo pięć lat. To już zaczyna uderzać w wynik odsetkowy stanowiący ponad 70 proc. przychodów banków. Drugi czynnik mocno obniżający zyski sektora to oczekiwany wzrost odpisów kredytowych w wyniku kryzysu gospodarczego (spadek aktywności firm, niewypłacalności, zwolnienia i spadek wynagrodzeń).
Zysk netto sektora bankowego w okresie styczeń–maj wyniósł 3,38 mld zł, co oznacza spadek rok do roku o 42 proc. – wynika z danych NBP. W samym maju zysk wynosił 1 mld zł, czyli spadł o 38 proc. z 1,6 mld zł rok temu. Wcześniej bankowcy ostrzegali, że ten rok może być najsłabszy pod względem zysku od 2003 r., gdy zysk wyniósł tylko 2,3 mld zł. – Wprawdzie wyniki sektora bankowego za maj ujawniają niewielką na razie część oddziaływania niższych stóp procentowych na rentowność banków, ale efekt ten zobaczymy w pełni po około trzech miesiącach od ostatniej obniżki stóp. W takiej perspektywie „nowymi" stopami objęty będzie już prawie cały portfel kredytów opartych na zmiennym oprocentowaniu – mówi Bujak i wskazuje, że zysk w maju spadł głównie z powodu kolejnego kryzysowego czynnika oddziałującego na banki, czyli wyższych kosztów ryzyka kredytowego. Ich wzrost wynika na razie głównie z modyfikacji modeli ryzyka, tzn. dopiero uwzględniają oczekiwane w przyszłości pogorszenie spłat. Na razie firmy jeszcze mają kroplówkę z programów rządowych i nie przełożyło się to na wzrost bezrobocia, banki oferują także wakacje kredytowe (zawieszenia spłaty rat). – Póki tarcze działają, nie będzie jeszcze w II kwartale wysokich odpisów na rezerwy, choć oczywiście statystyka roczna przyniesie zwyżki – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. Skokowy wzrost rezerw oczekiwany jest w IV kwartale i przyszłym roku. – Dane za maj są więc łagodnym wstępem do jeszcze głębszego pogorszenia wyników sektora bankowego w kolejnych miesiącach. Naturalnym działaniem każdego podmiotu gospodarczego jest próba ochrony swojej rentowności, co w przypadku banków jest szczególnie ważne ze względu na konieczność dbałości o stabilność systemu finansowego – dodaje Bujak.