Masowo wycofują z banków swoje pieniądze Hiszpanie, Grecy, ale także Francuzi. Potrzeba było kilku zapewnień władz brytyjskich, że depozyty w Santander UK są bezpieczne, ale i tak z kont zostało wycofanych 200 mln funtów. Brytyjska spółka Santandera była broniona przez brytyjskie władze tak samo jak w przypadku wcześniejszej pomocy, we wrześniu 2007 r., dla Northern Rock ze strony Bank of England. Wtedy odpływ pieniędzy z banku został powstrzymany, dopiero gdy Alastair Darling, ówczesny minister finansów Wielkiej Brytanii, poinformował, że depozyty w Northern Rock są gwarantowane w 100 proc.
Teraz banki brytyjskie i szwajcarskie są uznawane za najbardziej bezpieczne. Szacuje się, że do W. Brytanii od początku roku napłynęło co najmniej 140 mld euro z wycofanych depozytów w pogrążonych w kryzysie krajach Europy Południowej. To powód, dla którego wzmocnił się funt. Szwajcarzy znów muszą bronić kursu franka, by utrzymać go na poziomie 1,20 za euro.
Poniedziałkowe wycofywanie depozytów z Bankii to tylko spektakularne przyspieszenie kłopotów, jakie już od miesięcy mają wszystkie banki w Hiszpanii z utrzymaniem lokat. Wcześniej, w marcu, wypłynęło z nich 55 mld euro. Nawet hiszpańskie rządy regionalne wycofywały swoje depozyty złożone również w Santander UK. Ta akcja przybrała na sile po obniżeniu przez agencję Moody's ratingu instytucjom finansowym w tym kraju.
Największe obawy mają Grecy, którzy boją się, że gdyby w zbliżających się wyborach zwyciężyli zwolennicy wyjścia z eurolandu, ich oszczędności byłyby o wiele mniej bezpieczne. To dlatego w tym kraju średnio wycofywanych jest ok. 700 mln euro dziennie, a najbardziej cierpią Eurobank, Piraeus Bank oraz Alpha Bank. Żeby zapobiec panice władze Grecji dokapitalizowały w poniedziałek cztery tamtejsze banki kwotą 18 mld euro.
Przed załamaniem kursu euro i rozpadem eurolandu bronią się również Szwajcarzy, którzy rozważają wprowadzenie kontroli przepływu kapitału. Wcześniej szwajcarski bank centralny wyznaczył kurs 1,20 franków za euro, który z powodzeniem udało mu się utrzymać. Rząd w Bernie, bank centralny oraz nadzór finansowy przygotowują się teraz na ewentualny upadek euro. – Musimy być przygotowani na najgorszy rozwój wypadków, czyli rozpad unii walutowej, chociaż nie oczekuję, że tak rzeczywiście się stanie – mówił prezes szwajcarskiego banku centralnego Thomas Jordan w wywiadzie dla „Sonn-tagszeitung".