Szczególnie stanowcze były wystąpienia przedstawicieli Kanady i USA. – Dopóki Rosja będzie nielegalnie okupowała część Ukrainy, nie może być mowy o „interesach jak zwykle" – wskazywał podczas warszawskiego spotkania EBOR przedstawiciel Kanady.

Prezes EBOR Suma Chakrabarti podkreślał jednak, że zaangażowanie w Rosji było i jest siłą pomagającą w przeprowadzaniu reform w tym kraju. Jest też w przeważającej mierze zorientowane na wspieranie sektora prywatnego. – Większość udziałowców zgadza się, że EBOR przyczynia się do demokratyzacji Rosji – mówił dziennikarzom na konferencji prasowej. Przyznał jednak, że skala inwestycji banku w Rosji może się zmniejszyć mimowolnie z powodu spowolnienia gospodarczego w tym kraju.

Według najnowszych prognoz EBOR, które bank zaprezentował w Warszawie, gospodarka Rosji będzie w tym roku w stagnacji. Jeśli dojdzie do eskalacji konfliktu na Ukrainie i Zachód zdecyduje się na kolejne sankcje wobec Rosji, grozi jej recesja. Wówczas skutki napięć geopolitycznych odczułyby cała Europa Środkowo-Wschodnia i Azja Środkowa.

Według prognoz EBOR gospodarka Ukrainy skurczy się w tym roku aż o 7 proc., podczas gdy jeszcze w styczniu bank przewidywał, że urośnie o 1,5 proc. Te prognozy zakwestionował na poświęconym inwestycjom na Ukrainie panelu dyskusyjnym tamtejszy minister gospodarki Pawło Szeremeta. Według niego recesja, choć nieunikniona, nie będzie tak głęboka. Gospodarce ukraińskiej pomóc powinno m.in. zwiększone zaangażowanie EBOR, który zapowiedział, że dopóki to będzie konieczne, co roku będzie inwestował na Ukrainie 1 mld euro.