– Połowa lub więcej wynagrodzenia przeznaczanego na spłatę rat to już niebezpieczny poziom, rodzi ryzyko, że ciężar kredytowy dla danej osoby staje się nie do udźwignięcia – komentuje Bartosz Turek, ekspert HRE Investments. Także zdaniem Kamila Sadowskiego, głównego ekonomisty Pracodawców RP, taka sytuacja to zagrożenie dla samych kredytobiorców, a także duży kłopot – jeśli skala niespłacanych kredytów byłaby duża – dla sektora bankowego.
Dziesiątki tysięcy zagrożonych
Im niższe dochody danej osoby, tym problem większy, bo większe jest prawdopodobieństwo, że połowa zarobków po prostu nie wystarczy na pokrycie bieżących kosztów życia. – Ryzyko biedy w takich przypadkach wyraźnie rośnie. Ale nie ograniczałbym problemu tylko do osób średniozamożnych. Przy wyższych dochodach wyższe są też stałe koszty życia. Jeśli rata kredytowa pochłania coraz większą część dochodów, to zwykle oznacza to rezygnację z elementarnych potrzeb – zaznacza Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
W swoich symulacjach NBP nie podaje, jak wielu kredytobiorców może być narażonych na ryzyko zbyt wysokich rat. Przyjmując jednak, że może to być około 10 proc. osób, które pożyczyły pieniądze na mieszkanie w okresie 2018–2021, to skala problemu robi się spora. Banki udzieliły w sumie niemal 900 tys. hipotek, mowa więc o nawet 90 tys. osób potencjalnie zagrożonych.
Raty dwa razy wyższe
Główną przyczyną tych ryzyk jest skokowy wzrost stóp procentowych od października 2021 r. (z 0,1 proc. do 6,75 proc. obecnie), w efekcie czego średnia rata (dla kredytów zaciągniętych w środowisku niskich stóp procentowych) podwoiła się, obciążając znacząco budżety gospodarstw domowych. Przykładowo – jak podaje w raporcie NBP, w Warszawie rata przykładowego kredytu mieszkaniowego sięgała w drugiej połowie 2022 r. niemal 60 proc. średniej płacy w tym mieście wobec ok. 30 proc. na początku 2021 r. (a dla dziesięciu miast o średniej wielkości relacja raty kredytu do średniej płacy wzrosła odpowiednio do ok. 32 proc. – z 17 proc.).
Obecnie jednak napięcia w budżecie domowym kredytobiorców znacznie łagodzi program wakacji kredytowych (czyli możliwość odłożenia na przyszłość spłaty ośmiu rat kredytu łącznie w 2022 i 2023 r.). Delikatnie spada też oprocentowanie samych kredytów, w ślad za spadkiem indeksów WIBOR. Sytuację poprawić też mogą obniżki stóp procentowych – obecnie rynek spodziewa się, że cykl obniżek może się rozpocząć jeszcze pod koniec 2023 r. Ale jednocześnie, jak zauważają eksperci, nawet jeśli stopy procentowe spadną, to przecież wciąż utrzymywać się mogą przez kilka lat na wysokim poziomie, a początek 2024 r. przyniesie koniec wakacji kredytowych.