Bankierzy w kropce

Szefowie największych banków centralnych wierzą, że nie będzie kryzysu. Ale w ich wypowiedziach daje się wyczuć brak pewności. Widzą wiele zagrożeń.

Aktualizacja: 09.11.2007 04:14 Publikacja: 08.11.2007 21:16

Jean Claude Trichet

Jean Claude Trichet

Foto: AFP

Opinie szefów najpotężniejszych banków centralnych inwestorzy śledzą z największą uwagą. Prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean Claude Trichet i prezes amerykańskiego Fedu Ben Bernanke wypowiedzieli się dziś na temat turbulencji na rynkach finansowych. Obaj wierzą, że wzrost gospodarczy w Europie i Stanach Zjednoczonych powinien się utrzymać. Ale widzą też zagrożenia ze strony inflacji i dalszych kłopotów instytucji finansowych.

EBC dziś pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie, a Jean Claude Trichet pozytywnie wypowiadał się o perspektywach strefy euro. – Fundamenty gospodarcze pozostają silne – mówił. Podkreślał, że w sytuacji spowolnienia gospodarki amerykańskiej, Europa będzie wspierana przez konsumpcję coraz lepiej zarabiających obywateli oraz przez popyt ze strony krajów rozwijających się.

Coś jednak musi bardzo martwić członków rady banku, skoro nie podnoszą stóp procentowych przy rosnącej inflacji. W październiku tempo wzrostu cen wyniosło w strefie euro 2,6 proc., a Trichet przyznał, że stabilności cen zagrażają rosnące ceny ropy i surowców rolnych oraz rosnące płace. Wielu ekonomistów (choć nie większość) uważa, że EBC powinien podnosić koszty kredytu. A jednak tego nie robi. Dlaczego?

Prezes EBC wyraźnie zasugerował, że turbulencje na rynkach finansowych są groźne. Jego zdaniem zmiana wyceny ryzyka przez instytucje finansowe prowadzi do niepewności co do perspektyw gospodarczych. W ostatnich tygodniach europejskie i amerykańskie banki poniosły ogromne straty na inwestycjach w obligacje. Nie wiadomo, czy te straty nie będą jeszcze głębsze, czy doprowadzą do zaostrzenia kryteriów przyznawania kredytów i w jakim stopniu przełoży się to na gospodarkę.

W jeszcze trudniejszej sytuacji niż EBC jest amerykański bank centralny Fed. Musi bowiem walczyć ze skutkami kryzysu na rynku nieruchomości – i dlatego dwukrotnie w tym roku obniżył stopy procentowe – ale jednocześnie zapobiegać zagrożeniom inflacyjnym.

Jego prezes Ben Bernanke przemawiał dziś przed komisjami gospodarczymi Kongresu. Podkreślił, że w ostatnim kwartale 2007 r. i pierwszych miesiącach 2008 r. wzrost gospodarczy w USA znacznie spowolni. Ale dodał, że w drugiej połowie przyszłego roku powinien przyspieszyć. I to był jeden z niewielu optymistycznych wątków jego przemówienia.

Prezes nie chciał odpowiedzieć na pytanie, na ile prawdopodobna jest recesja. – Bernanke ostrzega, że bank obniży prognozy wzrostu – skomentował strateg walutowy ABNAmro Dustin Reid. JednocześnieBernanke podkreślił, że powrócić może presja inflacyjna. Stabilność cen w Stanach – podobnie jak w Europie – zagrożona jest przez niespotykany wzrost notowań surowców. Może to utrudnić bankowi dalsze obniżanie stóp procentowych.

Wielu inwestorów boi się, że obniżenie wzrostu gospodarczego pójdzie w parze z rosnącymi cenami. A to najgorszy scenariusz.

Prawdopodobieństwo dalszych obniżek stóp procentowych w USA wzrosło

Banki
Czy marże kredytowe są za wysokie? Politycy chcą je obniżyć
Banki
Kolejna wpadka Citigroup. 81 bilionów zamiast 280 dol. na konto klienta
Banki
Waży się przyszłość Aliora i Pekao. W jakim kierunku pójdą zmiany?
Banki
Bank Pekao zarobił 6,4 mld zł, połowę chce przeznaczyć na dywidendy
Banki
Bundesbank pierwszy raz ze stratą. Była do przewidzenia?
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”