Opinie szefów najpotężniejszych banków centralnych inwestorzy śledzą z największą uwagą. Prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean Claude Trichet i prezes amerykańskiego Fedu Ben Bernanke wypowiedzieli się dziś na temat turbulencji na rynkach finansowych. Obaj wierzą, że wzrost gospodarczy w Europie i Stanach Zjednoczonych powinien się utrzymać. Ale widzą też zagrożenia ze strony inflacji i dalszych kłopotów instytucji finansowych.
EBC dziś pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie, a Jean Claude Trichet pozytywnie wypowiadał się o perspektywach strefy euro. – Fundamenty gospodarcze pozostają silne – mówił. Podkreślał, że w sytuacji spowolnienia gospodarki amerykańskiej, Europa będzie wspierana przez konsumpcję coraz lepiej zarabiających obywateli oraz przez popyt ze strony krajów rozwijających się.
Coś jednak musi bardzo martwić członków rady banku, skoro nie podnoszą stóp procentowych przy rosnącej inflacji. W październiku tempo wzrostu cen wyniosło w strefie euro 2,6 proc., a Trichet przyznał, że stabilności cen zagrażają rosnące ceny ropy i surowców rolnych oraz rosnące płace. Wielu ekonomistów (choć nie większość) uważa, że EBC powinien podnosić koszty kredytu. A jednak tego nie robi. Dlaczego?
Prezes EBC wyraźnie zasugerował, że turbulencje na rynkach finansowych są groźne. Jego zdaniem zmiana wyceny ryzyka przez instytucje finansowe prowadzi do niepewności co do perspektyw gospodarczych. W ostatnich tygodniach europejskie i amerykańskie banki poniosły ogromne straty na inwestycjach w obligacje. Nie wiadomo, czy te straty nie będą jeszcze głębsze, czy doprowadzą do zaostrzenia kryteriów przyznawania kredytów i w jakim stopniu przełoży się to na gospodarkę.
W jeszcze trudniejszej sytuacji niż EBC jest amerykański bank centralny Fed. Musi bowiem walczyć ze skutkami kryzysu na rynku nieruchomości – i dlatego dwukrotnie w tym roku obniżył stopy procentowe – ale jednocześnie zapobiegać zagrożeniom inflacyjnym.