Razem z nimi pracę mogą stracić również członkowie zarządu banków, które nie są w stanie przetrwać bez rządowej pomocy.
Sekretarz skarbu Timothy Garthner w wywiadzie dla telewizji CBS nie ukrywał, że próbką nowego podejścia do interwencji państwa w prywatnych firmach jest los prezesa i przewodniczącego rady nadzorczej General Motors, Ricka Wagonera, który za zgodę na wydłużenie czasu na restrukturyzację musiał zapłacić stanowiskiem.
–Tam gdzie uznamy,że niezbędna jest zmiana szefa, doprowadzimy do niej – otwarcie powiedział Geithner. Przypomniał,że pomysł wcale ne należy do niego, bo Freddie Mac i Fannie Mae oraz American International Group także traciły dawnych szefów wówczas, gdy okazało się,że bez pomocy państwa nie mają szansy przetrwać. – Tam, gdzie sytuacja jest wyjątkowa, my też musimy działać inaczej, niż zazwyczaj - tłumaczył Geithner.
Zdaniem analityków na krótkiej liście Geithnera mogą znaleźć się prezes Citigroup Vikram Pandit oraz prezes Bank of America Kenneth Lewis. Geithner podkreślił, że jest nie do przyjęcia, aby, jak to było za czasów administracji George Busha pieniądze podatników wpłacone były przekazywane bankom na inny cel, niż wznowienie akcji kredytowej. Jako najbardziej naganny przykład przypomniał wykorzystanie państwowych pieniędzy na odnowienie gabinetu przez b.prezesa Merrill Lynch, Johna Thaina.
Równolegle sekretarz skarbu zapowiedział,że teraz banki będą poddawane testom wytrzymałości na stres. Mają one ujawnić ile tak naprawdę dodatkowego kapitału będzie potrzeba 11 największym bankom amerykańskim. Wiadomo również,że prezesi tych banków będą mieli znacząco obniżone wynagrodzenia, które zmienią się z sześcio- w pięciocyfrowe. – Nie ma takiej możliwości,aby amerykańskie banki stanęły ponad prawem – powiedział Geithner.