Łotwa nie znacjonalizuje Latvijas Kr?jbanka, jednego z największych banków w kraju, tylko pozwoli mu zbankrutować. Rząd ogłosił, że jego klienci (osoby prawne i fizyczne) dostaną zwrot do 100 tys. euro na osobę do 20 grudnia. W banku było ok. 580 mln łatów (1,1 mld dol.) depozytów, z czego tylko 350 mln łatów podlega gwarantowanemu zwrotowi.
Eksperci podliczyli, że upadek banku będzie kosztował łotewską gospodarkę ok. 1 proc. PKB kraju – informuje agencja Delfi.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości, aresztowano zarząd banku. W łotewskim Sejmie do dymisji wezwana została szefowa Komisji Rynku Finansowego i Kapitałowego. Komisja od dawna miała wiedzieć o złej sytuacji banku, ale nie zrobiła nic, by jej zaradzić.
Właścicielem 60 proc. akcji Krajbanka jest litewski bank Soras, który w połowie ubiegłego tygodnia został znacjonalizowany przez rząd w Wilnie po tym, gdy w jego bilansie wykryto dziurę na 300 mln euro. Jego właścicielami byli rosyjski miliarder Władimir Antonow (68 proc. akcji) i Rajmondasem Baranauskasem (5 proc.), zarazem prezes banku Snoras. Oba kraje wystawiły za nimi listy gończe. „Obaj są podejrzani o zagarnięcie mienia wielkiej wartości i fałszowanie dokumentów. Baranauskas odpowiada za stworzenie „czarnej księgowości" i wykorzystanie stanowiska służbowego do celów prywatnych" – głosi komunikat generalnej prokuratury Łotwy.
Baranauskasa i Antonow zdążyli uciec do Wielkiej Brytanii. Chcą tam wystąpić o azyl. Antonow w poniedziałek sprzedał swój ukraiński bank Konversbank. Kupującymi, jak wynika z komunikatu samego banku, są osoby fizyczne, w tym były doradca aresztowanego prezesa Latvijas Kr?jbanka.