Jerome Kerviel został w 2010 r. skazany na 5 lat wiezienia w tym na 2 lata w zawieszeniu za nadużycie zaufania, oszustwa i wprowadzanie fałszywych danych do komputerów w 2008 r. podczas dokonywania potajemnych operacji giełdowych. W ramach wyroku zażądano od niego zwrotu 4,9 mld euro, jakie stracił bank na jego transakcjach. Tę część wyroku wielu specjalistów uznało za uczynienie z 35-letniego Bretończyka kozłem ofiarnym systemu bankowego żyjącego tylko w pościgu za zyskiem.
Jego działalność omal nie doprowadziła do zniszczenia Société Générale na kilka miesięcy przed wybuchem kryzysu kredytów hipotecznych podwyższonego ryzyka (subprime), ale Kerviel stale argumentował, że jego zwierzchnicy wiedzieli, co robił i przymykali oczy, tak długo jak jego operacje dawały zyski.
Publicznie odrzucił zarzuty, że działał sam, bo jego zdaniem firma wiedziała wszystko o jego pozycjach handlowych na sumę 50 mld dolarów, a nawet zachęcała go do podejmowania ryzyka. Przyznaje też regularnie, że przekroczył granice handlu i rejestrował w systemie komputerowym fałszywe transakcje dla ukrycia swej gry, ale to była powszechna praktyka.
Kierownictwo Société Générale twierdziło, że nic nie wiedziało o jego poczynaniach, natomiast bankier który 2 miesiące temu zmienił adwokata, odmawia wzięcia na swe barki ogromnych strat i „płacenia za wszystkich". Nowy obrońca, David Koubbi, który reprezentował pisarkę Tristane Banon w nieudanym pozwie o próbę gwałtu wobec b. szefa MFW, Dominique Strauss-Kahna, wszczął dwa kontrpostępowania procesowe przeciwko bankowi.
W pierwszym oskarża bank o manipulowanie tajnymi nagraniami, aby wyglądało, że zwierzchnicy tradera byli nieświadomi jego działań. W drugim stwierdza, że wprawdzie Kervielowi nakazano zwrócić 4,9 mld euro, jakie stracił, ale bank otrzymał jedną trzecią tej sumy w postaci odpisania podatku obrotowego.