Takie obawy narastają od ponad roku. Ostatnio przybrały na sile, ponieważ liczne banki zadeklarowały, że chcą podwyższyć swoje wskaźniki kapitałowe – czyli kluczowy miernik możliwości zaabsorbowania przyszłych strat – między innymi poprzez zmianę sposobu oceny ryzyka związanego z posiadanymi przez siebie aktywami. Hiszpańskie banki, w tym Banco Santander, ogłosiły plany podwyższenia wskaźników kapitałowych poprzez „optymalizację" oceny ryzyka.
Sprawą zajęły się liczne europejskie organy nadzoru finansowego. Do najbardziej agresywnych należy brytyjski Urząd Usług Finansowych (FSA), który ostatnio sprzeciwił się propozycjom niektórych banków, jeżeli chodzi o ocenę ich aktywów, twierdzą ludzie znający sprawę.
Jednak banki mają dużą swobodę,w kwestii oceny różnych aktywów. Jeżeli uznają, że część z nich jest obarczona niskim ryzykiem, obniża to mianownik współczynnika i w rezultacie podnosi wskaźnik kapitałowy banku. Coraz więcej analiz przeprowadzanych przez regulatorów, analityków i innych ekspertów wskazuje, że te praktyki są przeprowadzane w sposób niespójny w różnych bankach i krajach, co czyni je podatnymi na manipulację. Rośnie presja na ustandaryzowanie metod oceny ryzyka.
Jeżeli banki nie docenią ryzyka związanego z posiadanymi aktywami, ich ochrona na wypadek absorpcji strat w momencie kryzysu może się okazać żałośnie słaba.
– Poleganie na ocenie ryzyka przez same banki to jak poprosić twoje dziecko, by samo wystawiło sobie ocenę za pracę domową – powiedział James Ferguson, analityk w londyńskiej firmie Westhouse Securities. – Musimy mieć pewność, że w tych kalkulacjach wszystko jest w porządku, albo będziemy mieli kłopoty.