Pogłębiająca się polaryzacja polityczna w Polsce opiera się w większym stopniu na deklarowanej przez rywalizujące ugrupowania aksjologii, niż na różnicach w sposobie zarządzania państwem. Dogodnym polem mobilizacyjnym okazuje się stosunek do przeszłości – istotna staje się nie sama historia, lecz taka jej interpretacja, która pozwala definiować postawy współczesne. Z czasem polaryzacja, wzmacniana przez partie, doprowadzi do podziału całego społeczeństwa.
90. rocznicę odzyskania niepodległości Rzeczpospolita obchodzi w stanie kohabitacji – przedstawiciele dominujących ugrupowań dzielą władzę. Jednak oba środowiska polityczne potrafią jeszcze solidarnie uhonorować historię polskiej państwowości. Zagraniczni goście, uczestniczący w obchodach, nie mają poczucia, że gospodarz jest rozdzielny i za każdym razem nie muszą sprawdzać przynależności partyjnej.
Marek Czyżewski (socjolog)
Od jesieni 2005 [gdy wybory parlamentarne wygrało Prawo i Sprawiedliwość] wektor nowej, tym razem jawnie państwowej polityki historycznej [...] ulega, jak się zdaje, przestawieniu. Dotychczasowy kierunek myślenia był dwutorowy. Z jednej strony dopuszczano, a częściowo nawet zalecano samokrytycyzm w odniesieniu do relacji wobec zbiorowości etnicznych Innych (Żydzi, Ukraińcy, Niemcy) [...]. Z drugiej zaś strony stosowano podejście „rozumiejące" i w pewnym stopniu usprawiedliwiające w odniesieniu do Peerelu. [...]
Nowy kierunek myślenia historycznego [...] jest również dwutorowy. Tym razem obydwa tory wiodą jednak w innym kierunku, niż to miało miejsce dotychczas. Publiczną prawomocność uzyskuje z jednej strony tor unikania samokrytycyzmu i – niejako w zamian – nagłaśniania historii narodowej dumy i chwały w relacjach ze zbiorowościami odmiennymi etnicznie; z drugiej zaś strony – skontrastowany z pierwszym – tor nagłaśniania historii hańby w obszarze Peerelu (w szczególności w kontekście lustracji).