Reklama

Dostęp do wyniku testu na Covid może naruszać RODO

Lekarz nie powinien mieć dostępu do wyniku badania nie swojego pacjenta – uważają prawnicy.

Aktualizacja: 28.09.2020 10:31 Publikacja: 27.09.2020 19:28

Dostęp do wyniku testu na Covid może naruszać RODO

Foto: Adobe Stock

„Ochrona danych wrażliwych w Polsce. Aplikacja gabinet.gov.pl pozwala każdemu lekarzowi sprawdzić wynik testu na SARS-CoV-2 u każdej osoby z bazy PESEL. Nie ma żadnych zabezpieczeń, haseł, numeru zlecenia, nic..." – napisał na Twitterze Dominik Lewandowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.

Ślad łamania prawa

Gabinet.gov.pl to aplikacja dla pracowników medycznych, umożliwiająca wystawianie elektronicznych recept i zleceń. Od niedawna lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mogą tą drogą zlecać testy na Covid. Kłopot w tym, że dostęp do wyników nie ogranicza się wyłącznie do pacjentów danego lekarza. Żeby je poznać, wystarczy tylko znać PESEL dowolnej osoby.

Czytaj także:

Koronawirus a RODO: co z naszą prywatnością podczas epidemii

Tumidalski: Władza się zmieni, podatnik zostanie

Reklama
Reklama

– Uważam za nadużycie, że wpisując w aplikację dowolny PESEL, mogę poznać wynik testu jego właściciela. Przecież mógłbym w ten sposób poznać wynik osoby publicznej – tłumaczy dr Lewandowski.

– System od początku zakładał, że lekarze, którzy mogą kierować na testy, będą mieli wiedzę o osobach, które już zostały przetestowane. To istotne choćby przy kontakcie z pacjentem innego lekarza. Do tych danych nie mają dostępu osoby niepowołane. Trudno uznać lekarzy, których obowiązuje choćby ochrona danych pacjenta, za osoby niepowołane – odpiera zarzuty rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Zgadza się z nim prezes Porozumienia Zielonogórskiego (PZ), dr Jacek Krajewski:

– Jeśli wynik będzie mógł odczytać tylko lekarz zlecający, to kto go przekaże pacjentowi, jeśli lekarz pojedzie na urlop? – pyta.

A wiceprezes PZ Tomasz Zieliński podkreśla, że lekarz ma obowiązek przestrzegania tajemnicy zawodowej. I dodaje, że każde sprawdzenie testu jest rejestrowane, więc zostaje ślad łamania prawa.

Eksperci ochrony zdrowia podkreślają także, że podczas epidemii wynik testu na chorobę zakaźną traktowany jest inaczej niż pozostałe dane medyczne i staje się informacją istotną dla bezpieczeństwa zdrowotnego państwa.

Reklama
Reklama

Joanna Budzowska, radca prawny i partner w kancelarii Budzowska, Fiutowski i Partnerzy, widzi to jednak inaczej:

– Wynik badania to element dokumentacji medycznej, a podmiot wykonujący badanie jest obowiązany przechowywać i udostępniać dokumentację medyczną na zasadach przewidzianych przepisami oraz zapewnić ochronę tej dokumentacji – mówi mecenas Budzowska.

Minister jak geodeta

Podkreśla, że wyjątki od ochrony danych osobowych dotyczących zdrowia, wyliczone w art. 26 ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta, powinny być interpretowane ściśle:

– Dokumentacja, a zatem i wynik badania, może być udostępniona innemu podmiotowi udzielającemu świadczeń zdrowotnych, jeśli jest to niezbędne dla zapewnienia ciągłości świadczeń. Inny przypadek to m.in. udostępnienie dokumentacji organom władzy publicznej w zakresie niezbędnym do wykonywania zadań. Żaden z tych przepisów nie jest uzasadnieniem, ani nie upoważnia lekarza do wglądu w dokumentację medyczną osoby, która nie jest jego pacjentem, bez jej zgody – podkreśla.

Zdaniem Juliusza Krzyżanowskiego z kancelarii Baker McKenzie tak szeroki dostęp do danych medycznych narusza RODO:

– Artykuł 32 RODO mówi, że uwzględniając m.in. stan wiedzy technicznej, zakres, kontekst i cele przetwarzania oraz ryzyko naruszenia praw lub wolności osób fizycznych, administrator i podmiot przetwarzający wdrażają odpowiednie środki techniczne i organizacyjne, aby zapewnić niezbędny stopień bezpieczeństwa. Jeśli wynik można poznać tylko dzięki PESEL, to znaczy, że każdy lekarz może sprawdzić wynik dowolnej osoby– zauważa mec. Krzyżanowski.

Reklama
Reklama

I dodaje, że minister zdrowia ryzykuje karę, jaką niedawno prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył na głównego geodetę kraju (GGK). Chodziło o udostępnianie na portalu geoportal.gov.pl numerów ksiąg wieczystych bez podstawy prawnej.

– Ponieważ na podstawie numeru księgi wieczystej można sprawdzić, kto jest właścicielem działki, UODO uznał to za naruszenie rozporządzenia i nałożył na GGK najwyższą karę, jaką można dać organowi administracji publicznej, czyli 100 tys. zł.

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

Paweł Litwiński, radca prawny, partner w Barta Litwiński Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów

Aplikacja powinna być zbudowana zgodnie z zasadami privacy by design, więc chronić dane osobowe i prywatność. Jeżeli potwierdzą się informacje, że lekarze mogą mieć dostęp do wyników badań pacjentów, których nie kierowali na badanie, po podaniu ich numerów PESEL, będziemy mieli do czynienia z wielkim naruszeniem poufności danych. Polegałoby na umożliwieniu dostępu do danych przypadkowym osobom, które nie mają podstawy prawnej do ich przetwarzania, a więc nie powinny go mieć. Nie ma przy tym znaczenia to, że można by – korzystając z logo systemowych – odtworzyć, kto taki dostęp uzyskał; aplikacja powinna taki dostęp uniemożliwić. Gdyby potwierdziło się, że doszło do systemowego naruszenia poufności danych, w pierwszej kolejności należałoby rozważać nałożenia przez prezesa UODO kary pieniężnej na administratora danych przetwarzanych w systemie, czyli na ministra zdrowia.

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama