Triaż, czyli procedura stosowana w medycynie ratunkowej, segregująca pacjentów na podstawie stopnia zagrożenia zdrowia i życia. Wymagający najpilniejszej pomocy trafiają do lekarza jako pierwsi, a ci, którzy mogą poczekać, obsługiwani są w dalszej kolejności. Dziś triaż szpitale stosują fakultatywnie, jak na miejscu katastrofy masowej oznaczając chorych odpowiednimi kolorami – od najpilniejszych czerwonych, przez żółtych, po najlżejszych zielonych. Triaż od dawna prowadzony jest m.in. na SOR Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, które jest też centrum urazowym.
- Od 1 października chcemy wprowadzić obowiązek triażu w dużych SORach, m.in. w instytutach, szpitalach klinicznych i wojewódzkich, których jest 86 i które skupiają 80 proc. polskich pacjentów – zapowiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Resort chciałby zachęcić do dobrego triażu wprowadzając zachęty finansowe dla triażystów, których funkcję pełnią najczęściej doświadczenie ratownicy. Nie wiadomo jeszcze, jaką formę przybierze ta zachęta.
Według resortu, na tzw. zielonej linii czas oczekiwania może wynieść kilka godzin. Najszybciej do lekarza trafiają pacjenci w Gdańsku i w Bydgoszczy – w ciągu pięciu godzin.