To, że spacer po lesie lesie oddziałuje na nas na poziomie fizjologii, potwierdziły w 2005 roku badania japońskich naukowców z Grupy Badawczej do spraw Terapii Leśnej, którymi kierował Dr Qing Li, profesor nadzwyczajny Nippon Medical School w Tokio.
Testom poddano wówczas grupę tokijskich biznesmenów w średnim wieku. Wykazano, że już dwugodzinna sesja ma zbawienny wpływ na ich zdrowie. U badanych zmniejszył się poziom kortyzolu i adrenaliny, czyli hormonów stresu, spadło ciśnienie krwi, podniósł się próg bólu i wzrosła odporność organizmu.
Dr Qing Li wykazał, że pod wpływem przebywania w lesie u badanych zwiększyła się o ponad 50 procent aktywność komórek odpornościowych NK (z ang. natural killers). To typ białych krwinek, które atakują i unieszkodliwiają niepożądane komórki, pojawiające się w organizmie, np. komórki nowotworowe lub komórki zaatakowane przez wirusy. Co więcej, wzmożona aktywność NK utrzymywała się przez 30 dni, co oznacza, że już jedna dłuższa wyprawa do lasu w miesiącu wystarcza, by podtrzymać większą aktywność naszego układu immunologicznego.
W leśnym powietrzu jest nie tylko większa dawka tlenu, ale też duża ilość olejków eterycznych, które zawierają fitoncydy. To naturalne związki chemiczne wydzielane przez drzewa w celu chronienia się przed bakteriami, szkodnikami, grzybami. Głównym rodzajem fitoncydów są silnie pachnące terpeny. Tworzą one wspaniały aromat lasów: to m.in. alfa-pinen o świeżym sosnowym zapachu, żywiczny kamfen, beta-pinen o ziołowej woni, i delikatnie cytrusowy d-limonen. Dr Qing Li sprawdził za pomocą testów laboratoryjnych, że to pod wpływem terpenów komórki odpornościowe wykazują większą aktywność.