W ub. roku firma Kolin złożyła w przetargu na przekop Mierzei Wiślanej dość nietypową ofertę, wartą jeden złoty. Dlaczego w taki sposób zdecydowaliście się zaistnieć na polskim rynku?
Od kilkunastu miesięcy niezwykle intensywnie badamy polski rynek i byliśmy bardzo zainteresowani tym projektem. Mamy świadomość strategicznego znaczenia tego przedsięwzięcia dla Polski i byliśmy gotowi do jego realizacji. Ze względów proceduralnych nie mieliśmy możliwości udziału w zaproponowanej formule przetargowej. Chcieliśmy jednak dać do zrozumienia, że dziękujemy za możliwość uczestnictwa w procedurze wyboru poprzez zadeklarowanie symbolicznej złotówki – potwierdzając gotowość do realizacji projektów Polsce.
Po ujawnieniu oferty Kolin można było usłyszeć, że to miał być rodzaj testu ze strony wykonawcy. Jakie w takim razie przyniósł efekty?
Ten przetarg okazał się cennym doświadczeniem, dowiedzieliśmy się, jak przebiegają w Polsce postępowania przetargowe. Wiele z tego wynieśliśmy – wiemy, w jaki sposób działać. Mam nadzieję, że ta wiedza pomoże nam teraz.
W drugim przetargu, w którym wzięliście udział, tym razem na budowę odcinka drogi S19 na Podlasiu, co prawda wygraliście, oferując najniższą cenę, ale Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ostatecznie odrzuciła ofertę. Czy te dwa przypadki nie osłabiają waszej pozycji już na starcie do polskiego rynku?