Kiedyś byliśmy w tym miejscu co dzisiaj polska zbrojeniówka

Współpraca z partnerem zagranicznym jest znacznie korzystniejsza i bardziej efektywna kosztowo niż przeznaczanie wielkich funduszy na opracowanie systemu od zera – mówi Vidar Skjelstad, wiceprezes koncernu Kongsberg.

Publikacja: 29.06.2021 21:00

Kiedyś byliśmy w tym miejscu co dzisiaj polska zbrojeniówka

Foto: materiały prasowe

Kongsberg od wielu lat oferuje Polsce swój system NASAMS. Ma to być system obrony przeciwrakietowej krótkiego zasięgu w ramach programu Narew. Jednak MON jest zwolennikiem koncepcji budowania Narwi siłami PGZ. W dodatku to wasza konkurencja ma największą szansę wesprzeć PGZ w tym zakresie. Dlaczego więc nie poddajecie się?

Nasza oferta łączy te dwie rzeczy. Po pierwsze, Kongsberg i amerykański koncern Raytheon oferują polskiemu przemysłowi wspólną budowę systemu Narew na bazie obecnego systemu NASAMS, ale z uwzględnieniem stale ewoluujących zagrożeń. Ten nowy system będzie wykorzystywał najlepsze rozwiązania Kongsberga, Raytheona i polskiego przemysłu. Byłby przeznaczony zarówno dla Polski, jak i odbiorców eksportowych. Uważamy, że taka współpraca z partnerem zagranicznym jest znacznie korzystniejsza i bardziej efektywna kosztowo niż przeznaczanie wielkich funduszy na opracowanie systemu od zera czy wdrażanie przez lata technologii pocisków, które są już produkowane i odpowiadają na dzisiejsze, a nie przyszłe, zagrożenia.

Po drugie, możemy już teraz dostarczyć NASAMS w najnowszej wersji, aby chronił kluczowe obiekty w waszym kraju w czasie, gdy ten nowy system będzie budowany. Dzięki temu kluczowe obiekty cywilne, ale także wojskowe, jak choćby bazy F-16 czy F-35, będą miały skuteczną ochronę nie za dziesięć lat, ale za dwa–trzy lata.

W takim razie, na jakim etapie są wasze negocjacje z MON i polskim przemysłem? Czy w ogóle prowadzicie takie rozmowy?

Od kilku lat utrzymujemy kontakty z MON i odpowiadamy na jego pytania dotyczące NASAMS. Od czasu pokazu NASAMS na Targach MSPO w 2006 r. MON miał wiele okazji zapoznania się z jego możliwościami, również w trakcie prób ogniowych za granicą. Jeśli chodzi o polski przemysł, to wielokrotnie przedstawialiśmy możliwości jego udziału w produkcji NASAMS dla Polski. Mamy zresztą doskonałe referencje w postaci wspólnego z WZE zbudowania w Zielonce centrum produkcyjno-serwisowego naszych pocisków rakietowych NSM, w które jest wyposażona Morska Jednostka Rakietowa broniąca polskiego wybrzeża.

System NASAMS jest produkowany w wielu miejscach na świecie. Czy znajdzie się też tam miejsce dla polskiego przemysłu? Co oferujecie? Jaką skalę będą miały wasze inwestycje?

Oczywiście. Już dziś takie przedsiębiorstwa jak Euro, Hydraspecma czy Magmar są zaangażowane w produkcję NASAMS – na przykład bytomskie Euro już od 2016 roku produkuje struktury mechaniczne wyrzutni NASAMS Mk II. Wierzymy, że wiele innych polskich firm jest również w stanie wnieść wkład w jego rozwój i produkcję. Jeśli chodzi o skalę naszych inwestycji, to na pewno będzie znacząca. Już teraz Kongsberg Maritime Poland zatrudnia w Szczecinie, Gdyni, Gniewie i Krakowie ponad 450 pracowników i inżynierów, opracowując, produkując i eksportując rozmaite systemy wojskowe i morskie, np. systemy nawigacyjne, systemy alarmowe i bezpieczeństwa na morzu. Z kolei Raytheon Technologies zatrudnia w Polsce 8000 pracowników, głównie w zakładach przemysłu lotniczego.

Co produkowałyby poszczególne spółki PGZ? Czy są gotowe na współpracę z wami?

W system NASAMS dla Polski, zarówno ten dostarczony teraz, jak i ten przyszłościowy, budowany wspólnie z PGZ chcemy włączyć wiele polskich komponentów, na przykład radary PIT-Radwar, pojazdy Jelcz czy systemy łączności, choćby radiolinie 460A firmy Transbit. Tym bardziej że mamy dobre doświadczenia z włączeniem polskich komponentów do systemu NSM broniącego polskiego wybrzeża. Dodam, że nasze zobowiązania offsetowe w ramach tego kontraktu zrealizowaliśmy w 100 procentach.

Jak wyglądałby transfer technologii?

Wspólna z PGZ budowa systemu Narew będzie obejmowała daleko idący transfer technologii w takich obszarach jak pociski, w tym technologie sensorów, systemy zarządzania walką oparte na architekturze otwartej, technologie sieciowe, kluczowe elementy naprowadzania pocisków – radarowego i na podczerwień, a także przekazanie doświadczeń z zintegrowanych działań NATO z wykorzystaniem naziemnych systemów obrony powietrznej.

NASAMS jest wykorzystywany na całym świecie do ochrony obszarów i obiektów o znaczeniu strategicznym, takich jak Waszyngton. Jakie obiekty mógłby chronić w Polsce?

Rzeczywiście, ochrona Białego Domu to najbardziej znany przykład zastosowania NASAMS. Przy okazji przypomnę, że to właśnie NASAMS chronił przestrzeń powietrzną nad Warszawą podczas szczytu NATO w 2016 r. Natomiast inni użytkownicy – NASAMS zakupiło już 12 państw, ostatnio Australia, Litwa i Węgry – z reguły używają go do ochrony kluczowych obiektów cywilnych i wojskowych, takich jak centra decyzyjne, porty, lotniska czy bazy wojskowe. Oczywiście, decyzje o tym, co będzie chronione w Polsce, leżą w gestii MON.

Kiedy Polska mogłaby otrzymać system gotowy do działania?

NASAMS jest cały czas w produkcji, dlatego nawet w ramach standardowego nieprzyspieszonego harmonogramu Kongsberg i Raytheon mogą dostarczyć pierwsze elementy systemu do Polski w ciągu 26 miesięcy, co oznacza, że byłby on już w pełni funkcjonalny w chwili, gdy Polska otrzyma swoje pierwsze myśliwce F-35, i mógłby ochronić ich zgrupowania. A w razie potrzeby możemy dostarczyć go nawet wcześniej. Inną zaletą jest to, że NASAMS wykorzystuje te same pociski AIM-120 AMRAAM i AIM-9X Sidewinder co polskie F-16. Dzięki temu zarówno lotnictwo, jak i obrona naziemna mogą korzystać z tych samych zapasów amunicji, co zdecydowanie upraszcza logistykę. I oczywiście obniża koszt – będzie ułamkiem nakładów na budowę tego nowego systemu.

Jak suwerenna byłaby Polska, jeśli chodzi o eksploatację systemu? Czy przekażecie nam wszystkie jego kluczowe elementy łącznie z kodami źródłowymi?

My, jako firma, nigdy nie ingerujemy w to, jak określone państwo korzysta z naszego systemu. Natomiast transfer technologii zakłada, że użytkownik najpierw zyskuje możliwość użytkowania i serwisowania systemu, a następnie ustanawiamy określone zdolności. Technologia jest własnością globalnych partnerów NASAMS, którzy inwestują w nią i ją rozwijają.

Współpracujecie z firmą Raytheon, producentem systemu Patriot, który Polska kupuje w ramach programu Wisła. Na czym polega wasza współpraca?

Firmy Raytheon i Kongsberg mają umowę o współpracy na zasadach wyłączności w zakresie obrony powietrznej od 1996 r. NASAMS jest efektem naszych wspólnych prac rozwojowych i produkcyjnych mających na celu stałe wyprzedzanie nowo pojawiających się zagrożeń. Np. niedawno przeprowadziliśmy próbne strzelania z użyciem nowej wyrzutni i pocisku Raytheona AMRAAM-ER o znacznie większym zasięgu i możliwościach niż dotąd. Powiem tak: kiedyś Kongsberg był w podobnym miejscu co dzisiaj polski przemysł obronny i właśnie dzięki wieloletniej współpracy z doświadczonym partnerem oraz własnej innowacyjności jest dzisiaj w ścisłej światowej czołówce producentów systemów obrony powietrznej.

Czy NASAMS może współpracować z systemem Patriot?

Jest standardowo kompatybilny z systemem Patriot. System oferuje wysoką interoperacyjność nie tylko poprzez standardowe protokoły interfejsu stosowane w NATO, ale także poprzez specjalne protokoły interfejsu opracowane dla poszczególnych użytkowników. Jeśli dany kraj posiada taki interfejs, może komunikować się z systemem NASAMS. Systemy NASAMS i Patriot wspierają się podczas wspólnych działań. Zresztą niektóre państwa wykorzystują system Patriot do obrony powietrznej średniego zasięgu, a NASAMS – krótkiego. Fakt, że Raytheon jest producentem Patriota i współproducentem NASAMS, mówi sam za siebie.

Oprócz tego NASAMS został tak opracowany, by operować w NATO-wskich zintegrowanych systemach obrony powietrznej obejmujących samoloty F-16 i systemy wczesnego ostrzegania NADGE. Interoperacyjność z F-35 jest dla nas ważna, ponieważ w Norwegii NASAMS chroni bazy F-35. Ponadto zapewniamy współpracę poszczególnych systemów obronnych poprzez wspólne wykorzystywanie tych samych elementów – na przykład elementy systemu kierowania ogniem w NASAMS są także stosowane w systemie NSM w Morskiej Jednostce Rakietowej.

Jednak w Polsce pojawi się mniej zestawów Patriot, niż pierwotnie oczekiwano. Brak jest informacji na temat hucznie zapowiadanej drugiej fazy programu Wisła. Czy nie zniechęca was to?

Te decyzje leżą w gestii polskiego rządu. My jesteśmy gotowi w bardzo krótkim czasie zapewnić Polsce skuteczną ochronę powietrzną krótkiego zasięgu, a jednocześnie wspólnie z PGZ budować jej kolejną generację.

Vidar Skjelstad pracuje w czołowej norweskiej firmie zbrojeniowej Kongsberg Defence & Aerospace AS od 1999 r. Obecnie jest wiceprezesem ds. kampanii strategicznych w dziale zintegrowanych systemów obronnych. Wcześniej, przez 13 lat, służył w jednostkach obrony powietrznej Norwegii.

O firmie

Kongsberg to czołowy norweski dostawca systemów i rozwiązań związanych z obronnością i lotnictwem. Firma eksportuje ponad 80 procent swoich wyrobów, a jej oferta obejmuje produkty i systemy w obszarach dowodzenia i kierowania, informacji, przetwarzania danych i obserwacji, łączności, technologii kosmicznych, pocisków i systemów zdalnie sterowanych. W Polsce najbardziej jest znana z dostaw dwóch dywizjonów Morskiej Jednostki Rakietowej broniącej naszego wybrzeża.

Kongsberg od wielu lat oferuje Polsce swój system NASAMS. Ma to być system obrony przeciwrakietowej krótkiego zasięgu w ramach programu Narew. Jednak MON jest zwolennikiem koncepcji budowania Narwi siłami PGZ. W dodatku to wasza konkurencja ma największą szansę wesprzeć PGZ w tym zakresie. Dlaczego więc nie poddajecie się?

Nasza oferta łączy te dwie rzeczy. Po pierwsze, Kongsberg i amerykański koncern Raytheon oferują polskiemu przemysłowi wspólną budowę systemu Narew na bazie obecnego systemu NASAMS, ale z uwzględnieniem stale ewoluujących zagrożeń. Ten nowy system będzie wykorzystywał najlepsze rozwiązania Kongsberga, Raytheona i polskiego przemysłu. Byłby przeznaczony zarówno dla Polski, jak i odbiorców eksportowych. Uważamy, że taka współpraca z partnerem zagranicznym jest znacznie korzystniejsza i bardziej efektywna kosztowo niż przeznaczanie wielkich funduszy na opracowanie systemu od zera czy wdrażanie przez lata technologii pocisków, które są już produkowane i odpowiadają na dzisiejsze, a nie przyszłe, zagrożenia.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację