EBOR jest kolejną instytucją międzynarodową, m.in. po Komisji Europejskiej, której prognozy sugerują, że wywołana pandemią Covid-19 recesja będzie w Polsce stosunkowo łagodna. Z czego to wynika?
Ocena, czy recesja będzie łagodna, zależy od tego, jaki przyjmiemy punkt odniesienia. Jeśli porównamy nasze obecne prognozy do tych z listopada, sprzed pandemii, to w przypadku Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej rewizja jest większa niż w przypadku ogółu państw, w których działa EBOR. To wynika z tego, że powiązania centralnej Europy z resztą świata są bardzo silne. Globalna recesja i zaburzenia w handlu międzynarodowym są dla tego regionu bolesne. Do tego wśród państw, w których działa EBOR, Polska zalicza się do najbogatszych. Z tym zaś wiąże się struktura konsumpcji. W bogatszych krajach większy jest udział wydatków na dobra dyskrecjonalne, na które popyt załamał się teraz w większym stopniu niż na dobra pierwszej potrzeby.
Porównując prognozy dla Polski z prognozami dla innych krajów, trudno uniknąć wrażenia, że Polska jest jednak na kryzys dość odporna. W Polsce i na Węgrzech oczekujecie w tym roku spadku PKB o 3,5 proc., a w innych krajach regionu aż o 6–7 proc.
Cały region, z nielicznymi wyjątkami, jest o wiele lepiej przygotowany do działań ratunkowych i fiskalnej kompensacji załamania popytu, niż był w 2008 r. Wtedy większość państw borykała się z zaburzeniami równowagi, np. deficytami na rachunkach obrotów bieżących i zadłużeniem w walutach obcych. Dziś tych problemów nie ma, co daje znacznie większą swobodę reagowania na kryzys. Możemy na przykład wykorzystywać bank centralny, aby finansowanie programów pomocowych szło gładko. Gdybyśmy musieli bardziej przejmować się kursem walutowym, takiej możliwości byśmy nie mieli. Polska i Węgry wykorzystują tę swobodę w korzystaniu z instrumentów pomocowych w większym stopniu niż pozostałe kraje regionu i to jest najważniejsza część odpowiedzi na pytanie, dlaczego w naszej ocenie mają nieco lepsze rokowania. Drugą kwestią jest struktura gospodarek. W Polsce sektor motoryzacyjny, w którym doszło do głębokiego załamania popytu, nie odgrywa takiej roli, jak na przykład na Węgrzech. Ale przyznaję, że precyzja naszych prognoz jest niewielka. Wystarczy, że ograniczenia aktywności ekonomicznej będzie trzeba utrzymywać dłużej, niż założyliśmy, albo że będzie je trzeba wprowadzić ponownie, a recesja będzie dużo głębsza.