Stanisław Gomułka: Morawiecki nie ma realnego wpływu na gospodarkę

Premierem de facto wciąż jest Jarosław Kaczyński. Obawiam się, że on da Morawieckiemu jakąś, ale raczej niewielką swobodę działania - mówi prof. Stanisław Gomułka, ekspert BCC, w rozmawie z Grzegorzem Siemionczyk.

Aktualizacja: 10.12.2017 19:50 Publikacja: 10.12.2017 16:00

Prof. Stanisław Gomułka

Prof. Stanisław Gomułka

Foto: Rzeczpospolita

Dostrzega pan jakieś uzasadnienie zmiany szefa rządu w tym momencie? Przed Polską pojawiły się jakieś wyzwania, z którymi premier Beata Szydło mogłaby sobie nie poradzić?

Dostrzegam pewne problemy, których premier Szydło nie rozwiązywała, bo albo nie chciała albo nie mogła rozwiązać. To m.in. konflikty ministrów obrony narodowej i sprawiedliwości z prezydentem. Jeśli Mateusz Morawiecki jako premier będzie mógł tych ministrów wymienić, to będzie miał też możliwości pewnej reorientacji polityki gospodarczej oraz poprawy relacji z UE. Ale nie widzę podstaw, aby sądzić, że tak się stanie. Premierem de facto wciąż jest przecież Jarosław Kaczyński. Obawiam się, że on da Morawieckiemu jakąś, ale raczej niewielką swobodę działania. Prawdopodobnie będzie mógł wymienić kilku mniej kluczowych ministrów, takich jak minister infrastruktury, minister ochrony środowiska czy minister rolnictwa, może też minister spraw zagranicznych oraz kierownictwa niektórych dużych spółek skarbu państwa, o które walczył z Szydło. Tylko że to nie będzie miało większego wpływu ani na funkcjonowanie gospodarki ani na nasze relacje z UE.

Może Morawiecki jako premier będzie mógł skuteczniej realizować te projekty, który firmował jako minister rozwoju i finansów? Nie będą mu w tym przeszkadzali inni ministrowie.

Morawiecki był przeciwny obniżeniu wieku emerytalnego, ale został w tej sprawie przegłosowany. Tej decyzji już nie cofnie, a więc nie zapobiegnie jej negatywnym konsekwencjom dla rynku pracy. Inicjatywy, które były sprzeczne z deklaracjami Morawieckiego, wysuwał też minister Ziobro. Niektóre jego pomysły, dotyczące np. możliwości przejmowania przez urzędników kontroli nad spółkami prywatnymi podejrzanymi o oszustwa finansowe, zwiększają bardzo poważnie ryzyko inwestycyjne. Wracamy do pytania, czy jako premier Morawiecki będzie mógł Ziobrę wymienić, albo chociaż zablokować niektóre jego działania.

Część ekonomistów uważa, że ryzyko inwestycyjne zwiększają teraz napięte stosunki między Warszawą a Brukselą. Potrzeba ich poprawy została podana jako jeden z powodów zmiany premiera.

To sugeruje, że Kaczyński dostrzega negatywne konsekwencje konfrontacyjnej postawy Polski wobec UE. Pytanie, czy chce to naprawdę zmienić, czy zależy mu tylko na powierzchownej zmianie wizerunku polskiego rządu, na stylu, a nie na istocie polityki. Nie sądzę, aby to, że Morawiecki płynnie włada angielskim, jest w stanie reagować na argumenty i potrafi nie obrażać rozmówców, miało dla Brukseli i inwestorów zagranicznych znaczenie. Premier musiałby mieć możliwość reorientacji polityki rządu w kierunku proeuropejskim i prokonstytucyjnym, np. w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i generalnie jakości systemu sądowniczego, jego niezależności od polityków w wydawaniu wyroków . Nie sądzę, żeby tak było. Kaczyński nie po to przeprowadził zmiany w tym obszarze, żeby je teraz odwracać. Ale jeśli premier nie będzie mógł z Brukselą rozmawiać merytorycznie, to jak ma wywiązać się z zadania polepszenia relacji z UE? Jak ma zmniejszać ryzyko inwestycyjne? Zmiana języka na mniej konfrontacyjny tego nie załatwi.

Jako minister finansów i rozwoju Morawiecki miał dwa priorytety: uszczelnienie systemu podatkowego i zwiększenie stopy inwestycji. Może jako premierowi będzie mu łatwiej te cele zrealizować?

Problem z Morawieckim polega na tym, że on jest niekonsekwentny. Deklarował, że zwiększenie poziomu inwestycji jest dla niego kwestią zasadniczą, ale cały program PiS, który on w dużej mierze popierał, koncentrował się na pobudzaniu konsumpcji. Z dwóch obietnic wyborczych – podwyższenia kwoty wolnej od podatku i przewalutowania kredytów frankowych - PiS się już wycofał. To były ważne ustępstwa, bo bez nich mielibyśmy już teraz kryzys w finansach publicznych. Ale nie wierzę, że Jarosław Kaczyński pozwoli na kolejne ustępstwa. Patriotyzm podpowiada Morawieckiemu, że za ten pożądany wzrost inwestycji odpowiadać mają krajowi inwestorzy. Potrzebnego dużego wzrostu inwestycji krajowych nie będzie jednak bez znacznego zwiększenia krajowych oszczędności, a on nie przedstawił wiarygodnego programu, jak je zwiększyć.

Potężne zwiększenie oszczędności wymaga nie tylko dużego podwyższenia stopy oszczędzania gospodarstw domowych, ale też eliminacji deficytu budżetowego, a nawet nadwyżki budżetowej, w sytuacji dobrej koniunktury. Polityka nowego rządu musiała by być nie tylko proeuropejska i prokonstytucyjna ale także mocno proinwestycyjna, To by oznaczało radykalną zmianę obecnej doktryny programowej PiS w obszarze politycznym i gospodarczym, co wydaje się być całkowicie nieprawdopodobne.

A na zrównoważony budżet pod rządami Morawieckiego nie widzi pan szans? Uszczelnianie systemu podatkowego nie ma takiego potencjału?

To uszczelnianie zaczęło się jeszcze w czasie rządów PO, szczególnie gdy ministrem finansów był Mateusz Szczurek. Skutki jak dotąd są ograniczone. Zwiększyło wpływy podatkowe o około 20 mld zł rocznie, a nie 50-60 mld zł, jak zapowiadał program PiS w kampanii wyborczej. A projekt ustawy budżetowej na 2018 r. zakłada wzrost wpływów z VAT w tempie równym wzrostowi nominalnego PKB. Czyli żadnych nowych efektów uszczelniania ma nie być. W dalszej perspektywie napięcia w budżecie będą rosły. Przez ostatnie dwa lata miały miejsce nadzwyczajne dochody w wysokości około 25 mld zł, których w najbliższych latach nie będzie. Coraz wyraźniej odczuwalne będą negatywne skutki finansowe obniżenia wieku emerytalnego . Już w przyszłym roku gospodarka będzie się rozwijała wolniej, niż w tym, a 2019 r. jeszcze wolniej na skutek niedostatecznej podaży pracy oraz niskiej stopy inwestycji Zwiększy się wprawdzie napływ funduszy z UE, co zresztą stałoby się także bez zmiany premiera. Kluczowe są jednak inwestycje prywatne, a biorąc pod uwagę program PiS, trudno być w tej kwestii optymistą.

Morawiecki firmuje przecież Konstytucję dla biznesu, wydaje się, że jest przyjazny wobec przedsiębiorców, że zależy mu na poprawie klimatu inwestycyjnego.

Pierwotna wersja Konstytucji dla biznesu, uzgodniona z przedstawicielami przedsiębiorców dawała powody do optymizmu, ale niedawno rząd przedstawił nowy projekt, mocno ograniczony w stosunku do pierwowzoru. Wydaje mi się, że Morawiecki nie będzie w stanie istotnie poprawić klimatu inwestycyjnego, jeśli nie będzie mógł zmienić polityki rządu w obszarze funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości Ale nawet taka zmiana nie wystarczy bez poprawy sytuacji na rynku pracy i bez poprawy relacji z UE.

 

Dostrzega pan jakieś uzasadnienie zmiany szefa rządu w tym momencie? Przed Polską pojawiły się jakieś wyzwania, z którymi premier Beata Szydło mogłaby sobie nie poradzić?

Dostrzegam pewne problemy, których premier Szydło nie rozwiązywała, bo albo nie chciała albo nie mogła rozwiązać. To m.in. konflikty ministrów obrony narodowej i sprawiedliwości z prezydentem. Jeśli Mateusz Morawiecki jako premier będzie mógł tych ministrów wymienić, to będzie miał też możliwości pewnej reorientacji polityki gospodarczej oraz poprawy relacji z UE. Ale nie widzę podstaw, aby sądzić, że tak się stanie. Premierem de facto wciąż jest przecież Jarosław Kaczyński. Obawiam się, że on da Morawieckiemu jakąś, ale raczej niewielką swobodę działania. Prawdopodobnie będzie mógł wymienić kilku mniej kluczowych ministrów, takich jak minister infrastruktury, minister ochrony środowiska czy minister rolnictwa, może też minister spraw zagranicznych oraz kierownictwa niektórych dużych spółek skarbu państwa, o które walczył z Szydło. Tylko że to nie będzie miało większego wpływu ani na funkcjonowanie gospodarki ani na nasze relacje z UE.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację