Kai-Olaf Lang: Wszyscy politycy niemieccy stawiali na Clinton

Nowa administracja USA nie będzie słała do Warszawy listów w sprawie Trybunału Konstytucyjnego – mówi Kai-Olaf Lang, ekspert niemieckiego rządowego think tanku Nauka i Polityka.

Aktualizacja: 13.11.2016 22:12 Publikacja: 13.11.2016 18:43

Kai-Olaf Lang: Wszyscy politycy niemieccy stawiali na Clinton

Foto: YouTube

Rzeczpospolita: Czy sukces Donalda Trumpa przełoży się na układ sił politycznych w Europie, wzmacniając i tak już rosnących w siłę prawicowych populistów?

Kai-Olaf Lang: Bez wątpienia wzmocni partie tego obozu. Liderzy takich ugrupowań, ich zwolennicy widzą przecież, że tak wątła oferta programowa, krzykliwy sposób bycia, obrażanie części elektoratu, coś co wydawać by się mogło z taktycznego punktu widzenia nie do przyjęcia w kampanii wyborczej, może jednak być skuteczne i przynieść zwycięstwo nad establishmentem. I to w najważniejszym kraju starego Zachodu.

Polska i Węgry są często przedmiotem krytyki za uprawianie polityki podobnej w wielu punktach do programu Trumpa. Sukces Trumpa coś tu zmieni?

Sądzę, że tak. Można się spodziewać, że administracja Trumpa nie będzie słać do Warszawy krytycznych listów w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Trump jawił się przecież w kampanii jako przeciwnik ingerencji w wewnętrzne sprawy krajów partnerskich. Jednak ani Polska, ani Węgry nie znajdują się na politycznym radarze Trumpa. Jego ludzie mieli do tej pory więcej wspólnego z byłym prezydentem Ukrainy, Janukowyczem czy z Rosją niż z państwami Europy Środkowej.

Czy nowa administracja w Waszyngtonie zmierzać będzie do osłabienia napięcia Zachód–Rosja z powodu Ukrainy?

Ukraina jest dla Trumpa problemem nieco egzotycznym. Ważnym graczem jest dla niego Rosja. Wzajemna adoracja dwu silnych przywódców, Trumpa i Putina, ze skłonnością do zawierania określonych dealów może sprawić, że Ukraina będzie pierwszą ofiarą takiej polityki.

Jaka będzie rola NATO pod rządami nowej administracji USA?

Nie ma powodów, by sądzić, że dojść może do pęknięcia w NATO. Wcześniej czy później nowa administracja USA potwierdzi ustalenia warszawskiego szczytu sojuszu, nie nadając temu wydarzeniu jednak większej wagi politycznej. Gdyby jednak doszło w dalszej perspektywie do zmniejszenia zaangażowania się USA w NATO, w Europie powstałaby nowa sytuacja wymagająca od wielu krajów, w tym Polski, podjęcia ważnych decyzji. Możliwości są dwie. Albo pragmatyczne ułożenie relacji z Rosją lub też zacieśnienie kontaktów z Niemcami oraz Francją w celu stabilizacji UE. Premier Orban stawia na NATO i UE, dbając równocześnie o stan interesów gospodarczych i politycznych z Rosją. Kraje bałtyckie od dawna inwestują w USA, NATO. Opowiadają się za wzmocnieniem instytucji europejskich, współpracując z Niemcami.

W sprawach bezpieczeństwa Polska stawia przede wszystkim na USA.

W Polsce po 17 września 2009 r., kiedy Obama ogłosił rezygnację z budowy tarczy antyrakietowej w zaplanowanej formie, podniosły się głosy o zacieśnieniu współpracy z partnerami w Europie w sprawach bezpieczeństwa. Obecna sytuacja stwarza Polsce szansę, aby jednoznacznie opowiedzieć się za wzmacnianiem UE nie tylko jako wspólnoty ekonomicznej, ale wspólnoty wartości, co nie znaczy, że może zastąpić NATO.

Trump robił od samego początku na Niemcach jak najgorsze wrażenie, był wyśmiewany. Jak ułożą się relacje Berlina z Waszyngtonem?

Właściwie wszyscy niemieccy politycy nie skrywali, że ich faworytem jest Hillary Clinton. Było to spowodowane nie politycznymi różnicami programowymi, lecz obawą przed nieprzewidywalnością kandydata republikanów. Rozumiano doskonale, że Trump nie kieruje się żadną ideologią. Jest elastyczny, oportunistyczny i utylitarny. Było to widać w jego wypowiedziach na temat NATO, kiedy sprzeciwiał się subwencjonowaniu przez USA bezpieczeństwa Europy, pytając co z tego mają USA. Trump odrzuca też zasady postępowania w relacjach międzynarodowych. Pragnie się porozumiewać tak, jak to się robi w biznesie, coś za coś. Nie jest to z gruntu rzeczy postawa zła. Problem w tym, jak mają wyglądać tego rodzaju kompromisy np. z Rosją.

Trump domagał się od krajów NATO podniesienia wydatków na obronę. Niemcy wydają zaledwie 1,2 proc. PKB, zamiast 2 proc. rekomendowanych przez sojusz.

Nie sądzę, aby w wyniku sukcesu wyborczego Trumpa Niemcy zwiększyły nagle wydatki na obronę. Nie znaczy to jednak, że jego słowa pozostały bez echa. Rozpoczęła się dyskusja o roli Niemiec w obecnej sytuacji. Rzecz w tym, że w nowych warunkach Niemcy muszą przyjąć więcej odpowiedzialności także w sprawach bezpieczeństwa. To wynik obaw związanych z nieprzewidywalnością Trumpa. To także dzwonek alarmowy dla wzmożenia wysiłków stabilizacji UE.

—rozmawiał Piotr Jendroszczyk

Rzeczpospolita: Czy sukces Donalda Trumpa przełoży się na układ sił politycznych w Europie, wzmacniając i tak już rosnących w siłę prawicowych populistów?

Kai-Olaf Lang: Bez wątpienia wzmocni partie tego obozu. Liderzy takich ugrupowań, ich zwolennicy widzą przecież, że tak wątła oferta programowa, krzykliwy sposób bycia, obrażanie części elektoratu, coś co wydawać by się mogło z taktycznego punktu widzenia nie do przyjęcia w kampanii wyborczej, może jednak być skuteczne i przynieść zwycięstwo nad establishmentem. I to w najważniejszym kraju starego Zachodu.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787