Ugrupowania tworzące Koalicję Europejską w wyborach do europarlamentu - m.in. PO, SLD i PSL - nie wystartują wspólnie w jesiennych wyborach parlamentarnych.
Platforma Obywatelska, Nowoczesna i Inicjatywa Polska tworzą Koalicję Obywatelską, na listach której 20 proc. miejsc ma być zagwarantowane dla osób, które dotychczas nie uczestniczyły w polityce parlamentarnej.
Po deklaracji PO o wspólnym starcie w wyborach zdecydowali liderzy SLD, Razem i Wiosny.
Polskie Stronnictwo Ludowe pójdzie do wyborów jako PSL-Koalicja Polska. - Ma to być umiarkowane centrum, budowane wspólnie z przedsiębiorcami, samorządowcami, gospodarzami - deklarował prezes ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz.
Były premier Leszek Miller, wybrany w maju do Parlamentu Europejskiego z listy KE, ocenił w TVN24, że za rozpad Koalicji Europejskiej trudno winić przewodniczącego Platformy Grzegorza Schetynę. - Jeżeli już pytać, kto wyjął pierwszą cegłę z muru zbudowanego na wybory europejskie, to niewątpliwie PSL i Władysław Kosiniak-Kamysz - stwierdził. Dodał, że bez PSL Schetyna miał "bardzo poważny problem do rozwiązania". Zdaniem Millera, do "całkowitego zniszczenia tej koalicji" doprowadził aparat Platformy.
Szef SLD Włodzimierz Czarzasty powiedział, że decydując o zmianie formuły koalicji, Grzegorz Schetyna zrobił wielki krok w kierunku zwycięstwa PiS i "abdykował z pozycji lidera opozycji". Pytany o te słowa były premier stwierdził, że nie użyłby słowa "abdykował". - Schetyna został do tego zmuszony rozpadem koalicji. Tylko nie on był głównym sprawcą tego rozpadu - ocenił.
Leszek Miller oświadczył, że po rozpadzie Koalicji Europejskiej maleje szansa na pokonanie Prawa i Sprawiedliwości w wyborach. Ocenił, że Zjednoczonej Prawicy, dobrze przygotowanej do wyborów "zdyscyplinowanej armii", przeciwstawić mają się trzy bloki opozycji, będące "w rozsypce".