W środę Trump ogłosił, że 2 tysiące amerykańskich żołnierzy stacjonujących obecnie w Syrii wróci do domu, w związku z pokonaniem Daesh. Wycofanie się Amerykanów oznacza, że Kurdowie, sojusznicy USA w walce z Daesh, zostaną pozostawieni sami wobec sił tureckich - prezydent Recep Tayyip Erdogan zapowiedział już ofensywę przeciwko Kurdom, która ma się rozpocząć za kilka tygodni, gdy siły USA opuszczą ten bliskowschodni kraj.

- Bardzo głęboko żałuje decyzji (Trumpa) dotyczącej Syrii - oświadczył Macron.

- Bycie sojusznikiem oznacza walkę ramię w ramię. To najważniejsze dla głowy państwa i głównodowodzącego siłami zbrojnymi. Na sojuszniku musimy móc polegać - stwierdził prezydent Francji.

Macron podkreślił rolę, jaką w walkach w Syrii odegrały Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) tworzone głównie przez kurdyjskie milicje (YPG, Powszechne Jednostki Ochrony). Kurdowie wyzwolili dużą część północnej Syrii spod władzy dżihadystów.

- Wzywam wszystkim... nie zapominajmy co im zawdzięczamy - oświadczył Macron.