Parlament Europejski dyskutował w czwartek nad polityczną, sanitarną i gospodarczą odpowiedzią UE na pandemię. Część europosłów była na miejscu w Brukseli, część uczestniczyła zdalnie. Cztery kluczowe frakcje, czyli centroprawicowa Europejska Partia Ludowa, centrolewica, liberałowie oraz zieloni, uzgodniły już tekst rezolucji podsumowującej tę debatę, która prawie na pewno zostanie przegłosowana w ten piątek. Projekt odnosi się m.in. do kontrowersyjnych decyzji władz Polski i Węgier podejmowanych podczas pandemii i właśnie dlatego z poparcia dla tej uchwały wycofał się klub konserwatystów zdominowany przez PiS.
„Parlament Europejski uznaje za całkowicie niezgodne z wartościami europejskimi (...) działania podjęte przez polski rząd, a mianowicie zmianę ordynacji wyborczej wbrew orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego i przepisom przewidzianym w ustawie, by w czasie pandemii przeprowadzić wybory prezydenckie, co może zagrozić życiu obywateli polskich i podważyć koncepcję wolnych, równych, bezpośrednich i tajnych wyborów, o których mowa w Konstytucji RP" – głosi projekt rezolucji. Równie ostro odrzuca też demokrację dekretową premiera Viktora Orbana, czyli „przedłużenie stanu wyjątkowego na czas nieokreślony, o upoważnieniu rządu do bezterminowego sprawowania władzy w drodze dekretów, a także o osłabieniu nadzoru parlamentu".
– Parlament na Węgrzech działa pełną parą. Rząd węgierski otrzymał nadzwyczajne uprawnienia zgodnie z konstytucją – protestował podczas czwartkowej debaty europeseł Andor Deli z Fideszu. Z kolei Sylwa Spurek oskarżała władze Węgier oraz Polski, że wykorzystują czas zarazy, by forsować ograniczenie praw kobiet (chodziło o aborcję) oraz osób LGBT.
Czytaj także: Nowa ustawa blokuje tradycyjne wybory prezydenckie