Marek Domagalski: Sejmowe (nie)tajemnice

Pewnie na tajnym posiedzeniu Sejmu rząd nie zaprezentował najważniejszych tajemnic o cyberatakach, ale gdyby je tam zaprezentował, to dopiero byłby błąd.

Aktualizacja: 26.06.2021 01:49 Publikacja: 26.06.2021 00:01

W Sejmie przeciwko Lidii Staroń w klubie PiS zagłosowało dziewięć osób

W Sejmie przeciwko Lidii Staroń w klubie PiS zagłosowało dziewięć osób

Foto: PAP, Marcin Obara

Można powiedzieć, że posłowie, wyśmiewając tajne posiedzenie Sejmu, powtarzając, że nie poznali na nim specjalnie tajnych informacji, mimowolnie czynią rządowi pochwałę, gdyż o najważniejszych tajemnicach najczęściej się milczy i przysłania je innymi.

Naturalnie nie wiem, czy to prawda czy nie, ale im więcej o tym mówią, tym bardziej przybliżać nas będą do owych tajemnic, jeśli tam je podawano. Potwierdzają tym, że nie powinni ich poznawać.

Czytaj także: Hejt, groźby, cyberprzemoc, seksualne wykorzystywanie dzieci -zgłoś nielegalne treści w internecie

Tak liczne grono jak posłowie nie jest z natury rzeczy bezpiecznym adresatem tajnych informacji. Nic dziwnego, że ostatnie niejawne posiedzenie Sejmu odbyło się bodaj w 2014 r. Nie dlatego, że nie było ważnych tajnych informacji, tylko uważano zapewne, że byłoby to ryzykowne. Takimi kwestiami zajmuje się dlatego specjalnie do tego powołana kilkuosobowa sejmowa Komisja do Spraw Służb Specjalnych, której posiedzenia są zamknięte.

Moim zdaniem nawet na tajnym posiedzeniu Sejmu nie mogą być podawane najściślejsze tajemnice państwowe. Nie każdy bowiem potrafi dochować tajemnicy, choćby się starał, posłowie pewnie także. Z drugiej strony nawet szczątkowe informacje pozwalają rozwikłać tajemnicę. Ileż to razy czytamy np. o aresztowaniu adwokata czy aktora, i w kilka minut potrafimy rozszyfrować, o kogo chodzi. Podobnie jest z rozprawami sądowymi z wyłączoną jawnością lub anonimizowanymi wyrokami, pozwalającymi łatwo ustalić, o kim w nich mowa. A rozmowa z uczestnikami zamkniętego posiedzenia, nawet jeśli nie chcą o nim mówić, dostarcza wielu informacji.

Po co zatem to tajne posiedzenie Sejmu ? Być może jest to element także rządowego piaru, by pokazać, że rząd coś robi, by przeciwdziałać cyberatakom na polityków, ale jawne podawanie posłom ostrzeżenia czy elementy szkolenia, niezależnie od tego, czy poważne czy nie, byłyby darmową informacją do autorów cyberataków. Tym bardziej byłoby szaleństwem podawanie tak szerokiemu gronu szczegółów zamierzonych działań.

Posłowie powinni być natomiast szkoleni w ochronie tajnych danych oraz przeciwko cyberatakom, a w przypadkach niefrasobliwości dyscyplinowani. Nie wiem, czy była inna możliwość szybkiego zgromadzenia ich w jakimś bezpiecznym lokalu. Czyżby lekcji z „Sowy & Przyjaciele" nie pamiętali?

Można powiedzieć, że posłowie, wyśmiewając tajne posiedzenie Sejmu, powtarzając, że nie poznali na nim specjalnie tajnych informacji, mimowolnie czynią rządowi pochwałę, gdyż o najważniejszych tajemnicach najczęściej się milczy i przysłania je innymi.

Naturalnie nie wiem, czy to prawda czy nie, ale im więcej o tym mówią, tym bardziej przybliżać nas będą do owych tajemnic, jeśli tam je podawano. Potwierdzają tym, że nie powinni ich poznawać.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów