Kopia zawiadomienia o poświadczeniu nieprawdy w dokumentach przez Jolantę Orłowską-Heitzman, dyrektor Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wyższego w resorcie zdrowia, trafiła na początku stycznia do prokuratury i do szefowej służby cywilnej. Autorzy, podpisani jako „Oburzeni pracownicy i obywatele", piszą, że doktor Heitzman nie przychodzi do pracy w żaden piątek, pracując w tym czasie zarobkowo we własnej praktyce lekarskiej, choć pobiera wynagrodzenie za pracę na pełnym etacie. I dowodzą, że skoro w resorcie pracuje tylko przez cztery dni w tygodniu, powinna pobierać adekwatne wynagrodzenie w wysokości 4/5 etatu. Zakładając, że wynagrodzenie dyrektora departamentu oscyluje w okolicach 12 tys. zł, dyrektor „wyłudza" 1/5 tej kwoty, czyli ok. 2,4 tys. zł – dowodzą.
Ich daniem dyrektor, zatrudniona w ministerstwie od czerwca 2014 r., mogła niesłusznie pobrać z ministerialnej kasy ok. 40 tys. zł.
Dodają, że dyrektor „dopuszcza się raz w tygodniu każdorazowo w poniedziałek po przyjściu do pracy w Ministerstwie przestępstwa poświadczenia nieprawdy w dokumentach, tj. o czyn z art. 271 kodeksu karnego", podpisując wstecznie listę obecności na oczach pracowników.
– Nawet nie będę tego komentować – powiedziała w rozmowie z „Rz" i odsyła do swoich zwierzchników.
To kolejna kontrowersja wokół Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wyższego. 30 listopada 2015 r. poseł PiS Artur Górski skierował do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła zapytanie „w sprawie trudnej sytuacji w Wydziale Kształcenia Lekarzy w Departamencie Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Ministerstwie Zdrowia". Niepokojące sygnały o „zaniedbaniach i nieprawidłowościach", które miały się przełożyć na trudności w szkoleniu specjalizacyjnym lekarzy (m.in. brak informacji na temat naboru na specjalizacje i przyznanych rezydentur), miał otrzymać w e-mailu od pracowników resortu.