Adam Bodnar, były Rzecznik Praw Obywatelskich zaczął od skomentowania aktualnej sytuacji prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Mariana Banasia: to nie jest pierwsze działanie obecnej władzy skierowane przeciwko p. Banasiowi. Już kilka tygodni temu skarżył się przecież na to, że jest prześladowany i represjonowany przez służby specjalne. Wtedy w ramach zadań RPO złożyłem wniosek do sejmowej komisji śledczej o wyjaśnienie tych zarzutów - komisja się tym nie zajęła ani nie zajmie, bo jest kontrolowana przez większość parlamentarną. A już wtedy Marian Banaś brzmiał poważnie, zorganizował specjalną konferencję podczas której przedstawił swoje obawy, mówił o tym, że czuje się szykanowany i inwigilowany przez służby.
Został złożony wniosek o uchylenie jego immunitetu i gdybyśmy żyli w normalnych okolicznościach i normalnie funkcjonującym, demokratycznym państwie należałoby przeanalizować wszystkie racje stojące za tym by immunitet uchylić lub też przeciwne temu i parlament byłby od tego by odpowiednią decyzję podjąć. Ale tak nie jest - te działania mają polityczne pobudki i są spowodowane tym, że Marian Banaś ujawnił niewygodne fakty dotyczące po pierwsze i przede wszystkim organizacji wyborów kopertowych, Ostrołęki i Funduszu Sprawiedliwości, który stał się niejasnym mechanizmem finansowania różnych aktywności.
Czy immunitet powinien być uchylony?
Trzeba się zastanowić czemu ma służyć uchylenie immunitetu prezesa NIK, czy tylko pociągnięciu go do odpowiedzialności? Jeśli tak, to można to zrobić po zakończeniu jego kadencji, te przestępstwa nie zdążyłyby się przedawnić. Pamiętajmy również o tym, że władza nie reagowała na wcześniejsze zarzuty opozycji dotyczące tego, że oświadczenia majątkowe Banasią nie są do końca poprawne.
I co po uchyleniu? Największym niebezpieczeństwem nie jest ewentualne zatrzymanie, ale to, że prokurator w trybie art. 276 kodeksu postępowania karnego zdecydowałby o zawieszeniu prezesa w czynnościach służbowych, a takie działanie było już podejmowanie względem adwokatów.
Byłoby to ingerencją w działanie niezależnego organu konstytucyjnego, ale obecna władza tak działa, "skoro mamy przepis, to kto nam zabroni".