Tak podczas spotkania szefów rządów krajów Grupy Wyszehradzkiej i Niemiec, w czwartek w Bratysławie, kanclerz Angela Merkel broniła projektu, w którym większościowym udziałowcem jest kremlowski Gazprom.

Nord Stream 2 mimo oporu Polski i większości państw Europy Środkowo-Wschodniej prawie na pewno powstanie, już w listopadzie Rosjanie się chwalili, że zbudowano ponad 200 (z 1230) km gazociągu. Niemiecki rząd, który z uporem przez lata utrzymywał, że projekt ma charakter czysto biznesowy, jest ostatnio lekko zaniepokojony. Bo Paryż, jak sugerował w czwartek portal dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, daje sygnały, że nie chce już stać po stronie Berlina w tej dzielącej Europę kwestii.

Merkel powiedziała na konferencji prasowej, że tematem jej rozmów z premierami krajów Grupy Wyszehradzkiej (zwanej też V4) nie była kolejna kontrowersyjna sprawa uzależnienia podziału funduszy unijnych od praworządności. Węgierski premier Viktor Orbán stwierdził, że 80 proc. środków, które dostają kraje regionu z UE, wraca do zachodnioeuropejskich płatników netto. – 50 mld euro wraca od nas na Zachód w postaci dywidend – dodał szef czeskiego rządu Andrej Babiš.

Mateusz Morawiecki wyjaśnił znaczenie Grupy dla Niemiec – to ich najważniejszy partner handlowy. Z danych niemieckiego urzędu statystycznego wynika, że w 2017 roku (za 2018 jeszcze nie są znane) obroty handlowe Niemiec z V4 wyniosły 276 mld euro. Dla porównania – z Chinami 188 mld, USA 173 mld, Francją 170 mld.

Już bez kanclerz Merkel premierzy krajów wyszehradzkich z gospodarzem Peterem Pellegrinim na czele omówili przygotowywany szczyt V4 plus Izrael. Ma się odbyć w Jerozolimie 18–19 lutego. Premier Beniamin Netanjahu ma kilka tygodni później wybory do Knesetu.