Zadośćuczynienie za wypadek na postoju jak za wypadek pojazdu w ruchu - wyrok SN

Firma ubezpieczeniowa nie może żądać od poszkodowanego, by wykazał, że wypadkowi jest winien posiadacz stojącego pojazdu.

Aktualizacja: 24.08.2018 08:53 Publikacja: 24.08.2018 07:32

Zadośćuczynienie za wypadek na postoju jak za wypadek pojazdu w ruchu - wyrok SN

Foto: Adobe Stock

Ubezpieczyciel odpowiada zatem za wypadek podczas postoju na ostrzejszych zasadach, tj. na zasadzie ryzyka. Poszkodowany lub jego bliscy (jak w tej sprawie) nie muszą wykazywać zawinienia właścicielowi auta, a w praktyce firmie ubezpieczeniowej, w której miał on wykupioną polisę.

To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego. Może mieć on duże znaczenie dla tzw. likwidacji szkód z polisy OC, gdyż firmy ubezpieczeniowe nieraz odmawiały przyjęcia odpowiedzialności za szkody powstałe w czasie postoju pojazdu. Twierdziły, że poszkodowany powinien wykazać winę posiadacza auta.

Nie jechał, a zginął

Kwestia ta wynikła w sprawie, w której Danuta L. domagała się od zakładu ubezpieczeń 150 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę spowodowaną śmiercią jej partnera (i ojca ich dziecka) zmarłego w marcu 2010 r. na skutek zatrucia tlenkiem węgla w kabinie ciągnika siodłowego należącego do firmy transportowej. Znaleziono go nieprzytomnego po kilku godzinach poszukiwań na wewnętrznym parkingu dostawcy towaru, gdzie czekał na załadunek. Przyczyną wydzielania gazów zawierających sadzę i tlenek węgla był zepsuty reduktor gazu w dodatkowej instalacji ogrzewania postojowego ciężarówki.

Początkowo kobieta pozwała właściciela firmy przewozowej i uzyskała korzystny wyrok. Wyjechał on jednak z Polski i egzekucja okazała się niemożliwa. Zażądała więc zapłaty tej kwoty od firmy ubezpieczeniowej, ale ta odmówiła. Twierdziła, że do zdarzenia wyrządzającego szkodę doszło w czasie postoju pojazdu, planowanej przerwy w podróży, a taka sytuacja jest poza zakresem pojęcia „ruch" pojazdu mechanicznego. Przesłanka ta, zdaniem ubezpieczyciela, jest warunkiem odpowiedzialności za posiadacza samochodu na podstawie art. 436 kodeksu cywilnego, tj. na zasadzie ryzyka. W tej sytuacji jego odpowiedzialność jest oparta na zasadzie winy (art. 415 k.c.), a ta nie była objęta polisą.

Stary spór

Sąd okręgowy żądanie Danuty L. oddalił, a Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał ten werdykt. I tak sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który inaczej spojrzał na sprawę.

Skupił się na kluczowej kwestii odpowiedzialności ubezpieczeniowej za szkody wynikłe w trakcie postoju pojazdu i wskazał, że wykładnia językowa przepisów definiujących ruch (art. 2 prawa o ruchu drogowym oraz ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych) nie wystarcza do stwierdzenia, jaka zasada odpowiedzialności ma zastosowanie do szkody powstałej podczas postoju. Niezbędne jest odwołanie się do wykładni systemowej i funkcjonalnej, do ogólnych reguł odpowiedzialności z kodeksu cywilnego.

Te zaś nakazują przyjąć, że odpowiedzialność cywilna posiadacza pojazdu zarówno w ruchu, jak i na postoju została ukształtowana na zasadzie ryzyka, a jedynie w zakresie przewozu grzecznościowego na zasadzie winy – wskazał SN.

Pogląd prezentowany w literaturze prawniczej, że do naprawienia szkody doznanej podczas postoju wymagane jest wykazanie winy posiadaczowi pojazdu, nie bierze pod uwagę braku unormowania prawnego wprowadzającego takie odstępstwo od podstawowej reguły odpowiedzialności deliktowej – za ryzyko.

– Przemawia za tym także wykładnia funkcjonalna – dodała w uzasadnieniu sędzia SN Anna Owczarek. – Celem obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych było zwiększenie ochrony poszkodowanych i ułatwienie dochodzenia roszczeń poprzez wprowadzenie wypłacalnego ubezpieczyciela jako osoby równolegle zobowiązanej do wyrównania szkody. Wykazanie odpowiedzialności opartej na zasadzie ryzyka jest oczywiście łatwiejsze i korzystniejsze dla poszkodowanych. Stąd obciążenie ich obowiązkiem wykazania winy byłoby sprzeczne z celem tych przepisów – dodała sędzia.

Sygnatura akt: II CSK 404/17

Paweł Wawszczak, ekspert z Biura Rzecznika Finansowego

Wyrok SN potwierdza stanowisko, które zresztą rzecznik finansowy prezentował w swoich interwencjach, że nie ma podstaw do zawężania odpowiedzialności ubezpieczeniowej na zasadzie ryzyka do szkód wyrządzonych w związku z ruchem pojazdu mechanicznego w sensie fizycznym. Oznacza to, że dla ustalenia istnienia tej odpowiedzialności badamy tylko związek przyczynowy między niebezpieczeństwem wywołanym przez pojazd w czasie postoju lub zatrzymania a szkodą w mieniu lub na osobie poszkodowanego. Nie ma znaczenia, czy zachowanie posiadacza pojazdu (sprawcy szkody) było bezprawne i zawinione oraz czy szkoda powstała w związku z ruchem pojazdu. Ten wyrok odnosi się do określonego zdarzenia, ale zapewne będzie istotnym wsparciem dla klientów w podobnych sporach dotyczących np. szkód w wyniku samozapłonu pojazdu.

Ubezpieczyciel odpowiada zatem za wypadek podczas postoju na ostrzejszych zasadach, tj. na zasadzie ryzyka. Poszkodowany lub jego bliscy (jak w tej sprawie) nie muszą wykazywać zawinienia właścicielowi auta, a w praktyce firmie ubezpieczeniowej, w której miał on wykupioną polisę.

To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego. Może mieć on duże znaczenie dla tzw. likwidacji szkód z polisy OC, gdyż firmy ubezpieczeniowe nieraz odmawiały przyjęcia odpowiedzialności za szkody powstałe w czasie postoju pojazdu. Twierdziły, że poszkodowany powinien wykazać winę posiadacza auta.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów