Sąd: 8 tys. zł zadośćuczynienia za paluch zmiażdżony podczas rollmasażu

Podczas zabiegu kosmetycznego przy użyciu urządzenia do masażu przy klientce nie było nikogo z obsługi. Dlatego dostanie ona zadośćuczynienie, choć sama przyczyniła się do wypadku.

Aktualizacja: 29.01.2017 07:06 Publikacja: 29.01.2017 05:28

Sąd: 8 tys. zł zadośćuczynienia za paluch zmiażdżony podczas rollmasażu

Foto: 123RF

Agnieszka B. wykupiła w salonie Krzysztofa R. karnet na zabiegi masażu przy użyciu specjalnej maszyny - rollmasażera. Feralnego dnia chciała wymasować nogi osłabione kontuzją. Pracownica salonu posadziła klientkę przy rollmasażerze w ten sposób, że jej stopy znajdowały się na górze bębna masującego. Potem włączyła rollmasażer i wyszła z pomieszczenia. Podczas zabiegu Agnieszka B. próbował sięgnąć po torebkę zostawioną na parapecie – chciała z niej wyjąć telefon komórkowy. W tym celu odchyliła się na krześle w tył i zaparła nogami o powierzchnię bębna rollmasażera. Prawa stopa powódki wraz z obracającym się bębnem opuściła się w dół urządzenia, gdzie paluch został wciągnięty pomiędzy bęben masujący a obudowę rollmasażera. Pracownice salonu usłyszały krzyk klientki i natychmiast do niej przybiegły. Bezskutecznie próbowały wyłączyć urządzenie, udało się to dopiero po wyłączeniu ogólnego bezpiecznika. Na podłodze za klientką leżała jej torebka i rozsypana zawartość torebki, m.in. telefon komórkowy, z którego wypadła bateria.

Agnieszka B. dotkliwie ucierpiała: miała zmiażdżony palec, doszło do złamania paliczka paznokciowego z całkowitym wyrwaniem płytki paznokciowej i oddarciem skóry odsłaniającym fragment kości. Uraz był bardzo bolesny i jego leczenie wiązało się z wielokrotnymi wizytami u lekarzy. Poszkodowanej udało się uniknąć amputacji, ale konieczny był przeszczep skóry. Palec został trwale oszpecony.

Nie był bezpieczny, ale niebezpieczny też nie

Ubezpieczyciel właściciela salonu wypłacił Agnieszce B. 7 tys. zł zadośćuczynienia, lecz ta kwota jej nie zadowoliła. W pozwie skierowanym przeciwko Krzysztofowi R. oraz dystrybutorowi urządzeń do rollmasażu żądała zasądzenia solidarnie 100 tys. zł zadośćuczynienia, 2289 zł tytułem odszkodowania oraz comiesięcznej renty w wysokości 500 zł, a także ustalenia odpowiedzialności pozwanych za skutki wypadku, które mogą ujawnić się w przyszłości.

Obaj pozwani nie czuli się winni. Właściciel salonu Krzysztof R. stwierdził, że poszkodowana sama spowodowała szkodę wtykając palec w obudowę urządzenia, mimo iż personel salonu udzielił jej prawidłowej instrukcji wykonywania ćwiczeń. Jego zdaniem rollmasażer nie był w stanie samoczynnie wciągnąć jakiejkolwiek części ciała. Brak było też zalecenia, czy nakazu ciągłego asystowania przez obsługę salonu w czasie całego zabiegu.

Z kolei dystrybutor stanowczo wykluczył, że rollmasażer był urządzeniem niebezpiecznym. Argumentował, że powódka powinna wykazać, że w trakcie zabiegu wykorzystywane było urządzenie o określonych numerach seryjnych, dostarczone przez niego i że było to urządzenie niebezpieczne.

Swoje rozstrzygnięcie Sąd Okręgowy oparł m.in. na opinii biegłego, który stwierdził, że rollmasażer nie miał stosownego oznakowania, które w sposób trwały i czytelny powinno zawierać co najmniej: nazwę i adres producenta, oznakowanie CE, oznaczenie serii lub typu, numer fabryczny i rok budowy. Biegły był zdania, że produkt, który nie ma wymaganych prawem oznaczeń nie jest produktem bezpiecznym, ale nie oznacza to automatycznie, że jest produktem niebezpiecznym. Warunkiem koniecznym bezpieczeństwa jest używanie maszyny do celów określonych przez producenta, jakie ze względu na jej konstrukcję, budowę i funkcję uważa się za normalne. Sam bęben rollmasażera nie miał siły wciągającej. Stopa powódki została "wciągnięta" do rollmasażera w wyniku silnego nacisku stopą na elementy urządzenia w trakcie sięgania po torebkę.

Sąd I instancji uznał, że powództwo Agnieszki B. jest całkowicie bezzasadne.  Rollmasażer nie był urządzeniem niebezpiecznym, tylko nieprawidłowo użytkowanym przez poszkodowaną. Brak personelu salonu kosmetycznego w chwili zdarzenia nie miał, zdaniem Sądu, żadnego wpływu na jego zaistnienie ani przebieg. Asysta pracowników salonu miałaby znaczenie tylko wówczas, gdyby powódka wykazała, że do zdarzenia doszło z uwagi na jakąkolwiek wadę urządzenia.

Zabrakło człowieka

Agnieszka B. zaskarżyła wyrok zarzucając Sądowi I instancji naruszenie wielu przepisów proceduralnych. Sąd Apelacyjny w Szczecinie uwzględnił tylko jeden zarzut, co skutkowało uwzględnieniem roszczenia wobec właściciela salonu kosmetycznego, choć też tylko w części.

Chodziło o sprzeczne z materiałem dowodowym ustalenie przez Sąd Okręgowy, że podczas korzystania przez powódkę z urządzenia rollmasażu nie była konieczna obecność pracownika salonu. Przeczyły temu zeznania świadków, którzy stwierdzili, że podczas szkolenia z obsługi rollmasażera zostali pouczeni, że w trakcie ćwiczeń wykonywanych przez klienta, powinien być zawsze obecny ktoś z personelu. To oznacza, że pracownicy salonu kosmetycznego nie wykonali swoich obowiązków prawidłowo, a to uzasadnia odpowiedzialność pozwanego Krzysztofa R. jako jego właściciela.

Sąd przyjął jednak, że powódka przyczyniła się do powstania szkody i to w aż 50 proc., próbując skorzystać z telefonu komórkowego podczas zabiegu rollmasażu. Poza tym jej żądania uznał za rażąco wygórowane. Zdaniem Sądu wystarczającym zadośćuczynieniem  byłaby kwota 30 tys. zł, lecz przyczynienie się w połowie obniżyło należne kobiecie  zadośćuczynienie do 15 tys. zł. Ponieważ jednak otrzymała już ona od ubezpieczyciela 7 tys. zł, to ostatecznie Sąd zasądził na jej rzecz tylko 8 tys. zł zadośćuczynienia i 389 zł odszkodowania. Żądanie comiesięcznej renty uznał za niezasadne.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 22 listopada 2016 r. (sygn. akt I ACa 987/15) jest prawomocny.

Agnieszka B. wykupiła w salonie Krzysztofa R. karnet na zabiegi masażu przy użyciu specjalnej maszyny - rollmasażera. Feralnego dnia chciała wymasować nogi osłabione kontuzją. Pracownica salonu posadziła klientkę przy rollmasażerze w ten sposób, że jej stopy znajdowały się na górze bębna masującego. Potem włączyła rollmasażer i wyszła z pomieszczenia. Podczas zabiegu Agnieszka B. próbował sięgnąć po torebkę zostawioną na parapecie – chciała z niej wyjąć telefon komórkowy. W tym celu odchyliła się na krześle w tył i zaparła nogami o powierzchnię bębna rollmasażera. Prawa stopa powódki wraz z obracającym się bębnem opuściła się w dół urządzenia, gdzie paluch został wciągnięty pomiędzy bęben masujący a obudowę rollmasażera. Pracownice salonu usłyszały krzyk klientki i natychmiast do niej przybiegły. Bezskutecznie próbowały wyłączyć urządzenie, udało się to dopiero po wyłączeniu ogólnego bezpiecznika. Na podłodze za klientką leżała jej torebka i rozsypana zawartość torebki, m.in. telefon komórkowy, z którego wypadła bateria.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a