Agnieszka B. wykupiła w salonie Krzysztofa R. karnet na zabiegi masażu przy użyciu specjalnej maszyny - rollmasażera. Feralnego dnia chciała wymasować nogi osłabione kontuzją. Pracownica salonu posadziła klientkę przy rollmasażerze w ten sposób, że jej stopy znajdowały się na górze bębna masującego. Potem włączyła rollmasażer i wyszła z pomieszczenia. Podczas zabiegu Agnieszka B. próbował sięgnąć po torebkę zostawioną na parapecie – chciała z niej wyjąć telefon komórkowy. W tym celu odchyliła się na krześle w tył i zaparła nogami o powierzchnię bębna rollmasażera. Prawa stopa powódki wraz z obracającym się bębnem opuściła się w dół urządzenia, gdzie paluch został wciągnięty pomiędzy bęben masujący a obudowę rollmasażera. Pracownice salonu usłyszały krzyk klientki i natychmiast do niej przybiegły. Bezskutecznie próbowały wyłączyć urządzenie, udało się to dopiero po wyłączeniu ogólnego bezpiecznika. Na podłodze za klientką leżała jej torebka i rozsypana zawartość torebki, m.in. telefon komórkowy, z którego wypadła bateria.
Agnieszka B. dotkliwie ucierpiała: miała zmiażdżony palec, doszło do złamania paliczka paznokciowego z całkowitym wyrwaniem płytki paznokciowej i oddarciem skóry odsłaniającym fragment kości. Uraz był bardzo bolesny i jego leczenie wiązało się z wielokrotnymi wizytami u lekarzy. Poszkodowanej udało się uniknąć amputacji, ale konieczny był przeszczep skóry. Palec został trwale oszpecony.
Nie był bezpieczny, ale niebezpieczny też nie
Ubezpieczyciel właściciela salonu wypłacił Agnieszce B. 7 tys. zł zadośćuczynienia, lecz ta kwota jej nie zadowoliła. W pozwie skierowanym przeciwko Krzysztofowi R. oraz dystrybutorowi urządzeń do rollmasażu żądała zasądzenia solidarnie 100 tys. zł zadośćuczynienia, 2289 zł tytułem odszkodowania oraz comiesięcznej renty w wysokości 500 zł, a także ustalenia odpowiedzialności pozwanych za skutki wypadku, które mogą ujawnić się w przyszłości.
Obaj pozwani nie czuli się winni. Właściciel salonu Krzysztof R. stwierdził, że poszkodowana sama spowodowała szkodę wtykając palec w obudowę urządzenia, mimo iż personel salonu udzielił jej prawidłowej instrukcji wykonywania ćwiczeń. Jego zdaniem rollmasażer nie był w stanie samoczynnie wciągnąć jakiejkolwiek części ciała. Brak było też zalecenia, czy nakazu ciągłego asystowania przez obsługę salonu w czasie całego zabiegu.
Z kolei dystrybutor stanowczo wykluczył, że rollmasażer był urządzeniem niebezpiecznym. Argumentował, że powódka powinna wykazać, że w trakcie zabiegu wykorzystywane było urządzenie o określonych numerach seryjnych, dostarczone przez niego i że było to urządzenie niebezpieczne.