Kvitova grała wcześniej w półfinałach znanego turnieju w Stuttgarcie aż cztery razy, za piątym wreszcie doszła do finału, w którym, po dwóch w miarę zaciętych setach, wygrała ze zdolną tenisistką z Estonii, która już głośno puka do pierwszej dziesiątki świata.
Dla Czeszki ten rok wydaje się już czasem pełnego powrotu do formy po głośnym napadzie nożownika w grudniu 2016 roku, kiedy groźne rany przerwały jej karierę na kilka miesięcy. Wygląda na to, że zagoiły się blizny na rękach i minął uraz psychiczny. Petra gra dobrze, jako pierwsza wygrała w tym roku drugi turniej WTA (wcześniej byla mistrzynią w Dubaju), przerwała skądinąd interesującą serię w WTA Tour: 18 turniejów od stycznia miało 18 różnych mistrzyń.
Stuttgart był miejscem pierwszej poważnej przymiarki pań do sukcesu wielkoszlemowego w Paryżu. Kvitova wypadła dobrze, odjedzie z Niemiec z pucharem i ładnym niebieskim autem, po drodze po zwycięstwo nr 27 w karierze pokonała m. in. Kiki Bertens. Od poniedziałku będzie również nr 2 w rankingu WTA, awansuje przed Halep.
Jej wielkie rywalki nie zrobiły tak dobrego wrażenia. Liderka rankingu światowego Naomi Osaka w półfinale oddała mecz walkowerem, wcześniej grała nierówno. Simona Halep odwołała w ostatniej chwili start w turnieju (uraz biodra), Garbine Muguruza też miała kłopoty ze zdrowiem i nie zagrała. Andżelika Kerber odpadła w ćwierćfinale. Broniąca tytułu w Stuttgarcie Karolina Pliskova przegrała w drugiej rundzie z Wiktorią Azarenką, ale Białorusinkę pokonała potem Kontaveit.
Ciąg dalszy dla najlepszych nastąpi od 4 do 11 maja w Madrycie (poziom Premier Mandatory, panie grają obok panów w turnieju ATP Masters 1000), najbliższy tydzień to czas na dwa mniejsze turnieje (poziom International) w Pradze i Rabacie.