Fognini to znana postać ATP Tour, ale na to, że wygra z Nadalem na kortach Monte-Carlo Country Club liczyło niewielu. Wygrał, i to w niezwykłym stylu. Tylko początek miał względnie niepewny, przegrywał 1:3, ale potem zaczął dominować dokładnie tak, jak zwykł to robić jego wielki rywal.
Włoch wygrywał gem za gemem, prezentując niezachwianą pewność siebie. Nie miał żadnych problemów z długimi wymianami i wietrzną pogodą, w dodatku co chwila zaskakiwał Hiszpana znakomitymi zagraniami, które coraz wyraźniej podkreślały rosnącą przewagę. To było za wiele nawet dla Nadala, któremu w drugim secie groziła nawet przegrana do zera. Przy stanie 0:5 obronił trzy piłki meczowe. Chwilę później jednak wiedział, że marzenia o dwunastym tytule w Monte Carlo trzeba odłożyć o rok.
Fabio Fognini grał z Nadalem 15. raz. Wygrał czwarte spotkanie, ale w tych okolicznościach chyba ceni je najwyżej. To tenisista stworzony do takich niespodzianek. Jest 18. w rankingu światowym, ma w dorobku jeden sukces wielkoszlemowy w deblu (Australian Open 2015, z Simone Bolellim) i osiem singlowych zwycięstw w turniejach ATP. W tym sezonie jednak grał dotychczas słabo.
Jeszcze w pierwszej rundzie w Monte Carlo ledwie uratował skórę (awansował, choć przegrywał z Andriejem Rubliowem 4:6, 1:4), ale zwycięstwa nad Saschą Zverevem i Borną Coriciem pokazały, że forma wróciła. Jest znany z trudnego charakteru, ostrego języka wobec sędziów, dziennikarzy i kibiców, za co nie raz go karano. Od trzech lat mąż świetnej tenisistki Flavii Pennetty.
Teraz trzeba zapamiętać, że dołączył do grupy tych, którzy potrafili wygrać z Nadalem w Monte Carlo. To wyjątkowy wyczyn, więc lista jest krótka, od soboty liczy cztery nazwiska, Włoch został zapisany obok Novaka Djokovicia (2013 i 2015 r.), Davida Ferrera (2014) i Guillermo Corii (2003).