- Ci ludzie chcą doprowadzić do całkowitego zniszczenia Francji. Stopień barbarzyństwa, do jakiego się dopuścili pokazuje, że nie cofną się przed niczym, będą chcieli dojść do samego końca swojego ponurego projektu - dodaje.
Boubakeur, który jest równocześnie rektorem głównego meczetu w Paryżu, stoi na czele siedmiomilionowej wspólnoty muzułmańskiej we Francji.
- Oni znienawidzili Francję z powodu jej polityki, dlatego, że jest kluczowym krajem zachodnim. Wypowiedzieli jej po prostu wojnę. Ale dopatrywanie się winy po stronie Francji nie ma sensu, bo to, co się dzieje w głowach tych ludzi jest zupełnie chore, nie można tu mówić o jakiejś logice. Z definicji to nie jest racjonalne, wychodzi poza naturalny porządek rzeczy istoty ludzkiej - dodaje Boubakeur, który z zawodu jest lekarzem.
Jego zdaniem tragedią Islamu jest to, że w jego łonie powstała radykalna sekta dżihadystów, która forsuje własną, wypaczoną interpretację Islamu. Tak, jak w sektach w innych religiach, ci ludzie są indoktrynowani. Roztacza się przed nimi wizję niezwykłej przyszłości, a w nauczaniu na pierwszym miejscu stawia się śmierć. To jest wręcz kult śmierci, ci ludzie chcą umrzeć - dodaje Boubakeur.
- To się zaczęło w Afganistanie z Al-Kaidą a później objęło Irak i Państwo Islamskie, Jemen, Syrię, Libię. Tam są szkoleni rekruci przybywający z Europy. To idzie w niezwykle niebezpiecznym kierunku. Dżihadyści są obecni teraz na całym świecie. Apelują o prowadzenie wojny, są świetnie zorganizowani, mają dochody z ropy, broń, są drobiazgowo przygotowani - mówi Boubakeur.