Czwartkowa decyzja Komitetu Wykonawczego WADA zbulwersowała wiele środowisk sportowych. Opinie są niemal jednobrzmiące – to cios w sens rywalizacji, obniżenie wiarygodności głównej instytucji walczącej z dopingiem, kolejne zwycięstwo pieniędzy nad czystością sportu.
Podstawą do wznowienia działalności RUSADA nie stało się wypełnienie ustalonych wcześniej warunków, zwłaszcza uznania przez Rosję ustaleń raportu McLarena w sprawie państwowego wspomagania dopingu oraz bezwarunkowego dostępu do danych i próbek w laboratorium dopingowym w Moskwie.
Działacze WADA zgodzili się na słowa o indywidualnej odpowiedzialności „pewnych osób" i warunkowy dostęp do tajemnic laboratorium w nowych, bardziej odległych terminach.
Wśród głośnych krytyków łatwego odpuszczania Rosji dopingowych win znalazł się szef WADA w latach 2003 –2016 David Howman.
– Działacze WADA podjęli decyzję o odejściu od starannie przygotowanej mapy drogowej relacji z Rosją z powodów wyłącznie pragmatycznych. WADA przestała być organizacją, która dba o czystość sportu. Teraz dba o federacje sportowe, które chcą organizować imprezy w Rosji. Chodzi o pieniądze, nie zasady – stwierdził Howman dziś kierujący Athletic Integrity Unit (AIU), powołaną przez IAAF organizacją do walki z dopingiem i korupcją w lekkoatletyce. Może mieć rację: chwilę po decyzji WADA ogłoszono, że Kazań zgłosił się do organizacji igrzysk europejskich w 2023 roku.