4F: Olimpijska marka z Wieliczki

Firma 4F ubiera polskich olimpijczyków od igrzysk w Vancouver. W ubiegłym roku z jej oferty skorzystały także reprezentacje Serbii i Łotwy.

Publikacja: 29.01.2017 16:31

Polskie wioślarki na podium w Rio. Od lewej: Maria Springwald, Joanna Leszczyńska, Agnieszka Kobus i

Polskie wioślarki na podium w Rio. Od lewej: Maria Springwald, Joanna Leszczyńska, Agnieszka Kobus i Monika Ciaciuch.

Foto: AFP

W 2008 roku wydawało się, że kariera Adama Małysza dobiega końca. Miał już 31 lat, odnosił coraz mniej zwycięstw, widoczny był spadek formy. Mimo to trwała małyszomania, skoki w telewizji nadal biły rekordy oglądalności, a skoczek z Wisły należał do najbardziej cenionych i popularnych polskich sportowców, o których wciąż zabiegali reklamodawcy.

Niespodziewanie Małysz związał się z mało znaną wówczas firmą OTCF, do której należała marka 4F Performance. To był strzał w dziesiątkę dla obu stron. Zawodnik nabrał pewności siebie, dodatkowej motywacji, wiedział, że są jeszcze ludzie, którzy na niego liczą. Dwa lata później skoczek zdobył dwa srebrne medale olimpijskie w Vancouver, rok później w Oslo sięgnął po brąz na mistrzostwach świata, wygrał zawody Pucharu Świata w Zakopanem. Te sukcesy Małysz odnosił, skacząc z logo 4F na strojach. Polacy dowiedzieli się o małej jeszcze, ale prężnie działającej firmie z Wieliczki.

Pomysł i przebojowość

Prezes spółki OTCF Igor Klaja, wspominając tamte lata, mówi, że działał w otoczeniu ogromnej konkurencji. Firmy o podobnym profilu działalności padały jedna za drugą. Liczyły się pomysł i przebojowość. Z 4F Klaja chciał trafić na rynek przez sport zawodowy. To była jego wizja.

– Okazja nadarzyła się dzięki kontraktowi na odzież wierzchnią z Polskim Związkiem Narciarskim w 2006 roku. Mieliśmy być najpierw pośrednikiem japońskiego dostawcy, ale ten wcale nie był zainteresowany umową. Zaproponowaliśmy, że w takim razie sami wykonamy tę odzież dla PZN. Związek nam zaufał – opowiada Klaja.

Małysz, podpisując dwa lata później umowę z firmą, wiedział, z kim ma do czynienia. Na narciarzach produkty 4F sprawdzały się doskonale, nikt nie narzekał. Kontrakty z PZN i Małyszem były przełomowe. Szybko pojawiły się kolejne.

W 2010 roku firma nawiązała oficjalną współpracę z Polskim Związkiem Biatlonu, trzy lata później z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki, w 2014 z Polskim Związkiem Łyżwiarstwa Szybkiego. Zaufaniem 4F obdarzyli także piłkarze ręczni, którzy w strojach tej marki zagrali na tegorocznych mistrzostwach świata we Francji. Umowa z Polskim Związkiem Piłki Ręcznej zawarta została w zeszłym roku, na cztery lata.

Można jednak powiedzieć, że ubrania 4F noszą w Polsce wszyscy sportowcy, przynajmniej ze sportów olimpijskich. W 2010 roku OTCF po raz pierwszy dostarczyło Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu kolekcję strojów i niektórych akcesoriów na zimowe igrzyska w Vancouver. Dziś firma z Wieliczki jest stałym i cenionym partnerem PKOl, który sprawdził się także podczas letnich igrzysk w Londynie (2012) i Rio de Janeiro (2016) oraz zimowych w Soczi (2014). W pracowniach i biurach projektowych odbywa się właśnie końcowy etap prac nad kolekcją na przyszłoroczne igrzyska w Pjongczangu. Od igrzysk w Rio de Janeiro 4F ma także umowę z Polskim Komitetem Paraolimpijskim.

Firma doceniona została również za granicą. Na partnera reprezentacji na ostatnie letnie igrzyska markę 4F wybrały komitety olimpijskie Serbii i Łotwy. Świat obiegły zdjęcia paradującego po wiosce olimpijskiej w Rio de Janeiro w stroju 4F zwycięzcy 12 turniejów wielkoszlemowych Novaka Djokovicia.

„Nasze stroje bardzo się podobały i nie dało się ich nie zauważyć nawet po zachodzie słońca. Sam Novak Djoković pochwalił kolekcję i jego koledzy z drużyny tenisowej też byli pozytywnie zaskoczeni. Gratuluję!" – napisał po igrzyskach w Brazylii polski tenisista Łukasz Kubot.

Wkrótce firma OTCF poinformuje o podpisaniu umowy z kolejnym komitetem olimpijskim. Załatwiane są ostatnie formalności.

Oszczędzać nie wolno

Tak efektowny rozwój w Polsce i za granicą nie byłby możliwy bez dokładnie zaplanowanej i przygotowanej oferty. PZN nie poleciłby 4F Małyszowi, a Małysz potem PKOl, gdyby produkty tej marki się nie sprawdzały. A w skokach ubiór, czyli kombinezon, odgrywa ogromną rolę i ma wielki wpływ na końcowy wynik. Źle uszyty może przesądzić o porażce.

– Współpraca ze sportowcami oznacza pewnego rodzaju certyfikat. Mając dostęp do tych samych materiałów co konkurencja, jesteśmy w stanie stworzyć odzież z tej samej półki jakościowej. Na nich nie można oszczędzać – wybieramy najlepsze materiały, stosujemy najnowsze technologie, wykonujemy niekończące się testy i stale się doskonalimy – mówi o filozofii firmy Igor Klaja.

Przygotowanie jednej kolekcji olimpijskiej 4F trwa dwa lata. Polscy specjaliści rywalizują z najlepszymi na świecie projektantami – Armanim, Stellą McCartney, Ralfem Laurenem. Firma nie może więc sobie pozwolić na zwłokę i brak profesjonalizmu. Sztab projektantów, konstruktorów odzieży, grafików pracuje pod okiem dyrektor kreatywnej Ranity Sobańskiej, znanej projektantki mody. 20 osób odpowiedzialnych za przygotowanie kolekcji zatrudnionych jest na etacie, a ich projekty są ściśle tajne.

Na początku prac zespół spotyka się z Komitetem Olimpijskim, by poznać oczekiwania dotyczące kolekcji. W przypadku zagranicznych reprezentacji trzeba sprecyzować wzorce kulturowe.

– Ważne są drażliwe fakty historyczne. W Serbii dowiedziałam się, że spodnie z obniżonym krokiem źle się kojarzą, bo nosił je jeden z najeźdźców – opowiada Ranita Sobańska. – Serbowie na przykład mogą ubierać się w kolekcję na co dzień, bo lubią okazywać patriotyzm, a Polacy chętniej włożą strój w barwach narodowych na mecz, ale niekoniecznie idą w nim do pracy. Do takiego nastawienia należy więc dostosować stroje.

Inspirację dla kolekcji zespół czerpie z własnych doświadczeń, ważne jest jednak, by odnosiły się do symboli i kolorów narodowych, ale także do elementów związanych z miejscem rozgrywania igrzysk olimpijskich. Ubiory reprezentacji olimpijskich na Rio de Janeiro zawierały więc w sobie ducha egzotyki, radości i dynamizmu, bo przecież zawody odbywały się w mieście karnawału. Bodźcem dla stworzenia palety strojów na igrzyska w Soczi był zimowy klimat górskiego krajobrazu.

Aby dobrze przygotować ofertę i być na bieżąco ze światową modą, sztab projektantów 4F używa strony WGSN. To londyńskie biuro trendów, z którego korzystają największe firmy na świecie, chociażby Disney.

– WGSN stale obserwuje, co dzieje się podczas tygodni mody, przygotowuje raporty. Liczy się każdy szczegół – tu pasków jest tyle, tam koronka spada, a pepitka rośnie. A że marki opierają się na takich wykresach, tworzy się trend – tłumaczy Ranita Sobańska.

Wzór na Pjongczang już gotowy

Ponieważ chodzi o sport, a nie wyłącznie o modę, liczy się funkcjonalność i komfort użytkowania. Należy starannie wybrać tkaniny, dzianiny i dodatki w zależności od tego, w jakich warunkach będą wykorzystywane.

Jeśli zawody bądź treningi odbywać się będą tam, gdzie jest gorąco, muszą być uszyte z materiału, który oddycha, jeśli tam, gdzie będzie mokro, materiał powinien mieć powłokę, która chroni przed deszczem. W przypadku jasnych ubiorów używany jest teflon, który ułatwia usuwanie zabrudzeń. Przed zimnem sportowców chronią ociepliny będące alternatywą dla puchu naturalnego.

Materiałów projektanci szukają na specjalistycznych targach. Do najbardziej znanych należy Performance w Monachium. Przedstawiciele firmy często odwiedzają dostawców i osobiście sprawdzają sposób wytwarzania. – Gdy ktoś przekonuje nas, że dysponuje materiałem o membranie 20 tysięcy, to musimy potwierdzić to w laboratorium. Na oko nikt nie jest w stanie tego ocenić – wyjaśnia dyrektor kreatywna 4F.

Podczas prac zespół projektantów stale kontaktuje się z Komitetem Olimpijskim i wprowadza poprawki. Końcowy produkt zostaje dostarczony po ostatecznej akceptacji zleceniodawcy. W tej chwili kolekcja Pjongczangu znajduje się na końcowym etapie przygotowań. – Większość wzorów jest już gotowa i zaakceptowana, powoli zlecamy produkcję – mówi Sobańska.

Ale na tym rola pracowników OTCF się nie kończy. Długo przecież nie wiadomo, kto zakwalifikuje się do kadry olimpijskiej, a nawet gdy znane są już nazwiska reprezentantów, to trzeba dopasować dla nich ubranie na miarę tuż przed startem. Pomiary odbywają się co prawda półtora roku przed imprezą, ale sportowcy zmieniają parametry ciała.

Zdarza się, że zespół szwaczek i krawcowych przyjeżdża na ostatnie zgrupowania przed igrzyskami czy mistrzostwami, żeby dopasować stroje sportowcom. Tak działo się w przypadku biatlonistów. Osobne wyzwanie stanowi dostosowanie się do wymagań paraolimpijczyków.

– Jesteśmy przygotowani na te okoliczności. Przy wydawaniu strojów mamy nasze maszyny do szycia i zespół, który dobiera tym sportowcom ubrania – tłumaczy Sobańska.

W planach ekspansja zagraniczna

W Rio de Janeiro w strojach 4F wystąpiło łącznie 381 sportowców – 240 z Polski, 107 z Serbii i 34 z Łotwy. Marka ubrała też olimpijskie teamy: 200 osób z Polski, 90 Serbów i około 50 Łotyszy.

Reklama przez igrzyska olimpijskie umocniła wizerunek marki i przyczyniła się do wzrostu sprzedaży w tych krajach, zwłaszcza że modele z kolekcji olimpijskiej były dostępne w sprzedaży detalicznej, a dodatkowo została wypuszczona linia koszulek z hasłami zagrzewającymi do walki. W firmie ich sprzedaż uważają za satysfakcjonującą.

Marka 4F ma dziś 174 sklepy w Polsce, cztery na Łotwie, trzy na Słowacji i Rumunii oraz w Czechach. W Poznaniu i Krakowie działają salony 4Faces z odzieżą i sprzętem sportowym. W Polsce współpracuje z firmą aż 180 sklepów. Produkty marki dostępne są przez inne kanały dystrybucji w 33 krajach. I na tym nie koniec.

– Marzeniem każdego sportowca jest medal mistrzostw świata lub igrzysk olimpijskich. Dla OTCF zdobyciem medalu mistrzowskiego będzie sukces biznesu w Niemczech, Stanach Zjednoczonych czy Japonii. Kraje, do których weszliśmy w zeszłym roku ze sklepami 4F, to dla nas eliminacje, sprawdzian, który musimy zdać. Jeśli się uda, to wtedy stać nas na szybszy rozwój – zapewnia Igor Klaja.

Dziś OTCF zatrudnia w Polsce niemal 1500 osób, z czego w centrali firmy pracuje 500. Kiedy w połowie lat 90. ubiegłego wieku firma powstawała, zatrudnionych w niej było zaledwie czterech pracowników.

W 2008 roku wydawało się, że kariera Adama Małysza dobiega końca. Miał już 31 lat, odnosił coraz mniej zwycięstw, widoczny był spadek formy. Mimo to trwała małyszomania, skoki w telewizji nadal biły rekordy oglądalności, a skoczek z Wisły należał do najbardziej cenionych i popularnych polskich sportowców, o których wciąż zabiegali reklamodawcy.

Niespodziewanie Małysz związał się z mało znaną wówczas firmą OTCF, do której należała marka 4F Performance. To był strzał w dziesiątkę dla obu stron. Zawodnik nabrał pewności siebie, dodatkowej motywacji, wiedział, że są jeszcze ludzie, którzy na niego liczą. Dwa lata później skoczek zdobył dwa srebrne medale olimpijskie w Vancouver, rok później w Oslo sięgnął po brąz na mistrzostwach świata, wygrał zawody Pucharu Świata w Zakopanem. Te sukcesy Małysz odnosił, skacząc z logo 4F na strojach. Polacy dowiedzieli się o małej jeszcze, ale prężnie działającej firmie z Wieliczki.

Pozostało 90% artykułu
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast