Kubki i kieliszki z napisem „Sejm RP", krawaty oraz figurki Żyda ściskającego pieniążek albo wyposażonego w sakiewkę – tak do niedawna wyglądał asortyment sklepu z pamiątkami w Nowym Domu Poselskim. Prowadzi go osoba prywatna i nie ma on nic wspólnego z oficjalnym sejmowym sklepikiem koło biura przepustek. Figurki Żyda zniknęły już z półek, ale izraelskie portale piszą o przyzwoleniu na antysemityzm w Polsce.
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, gdy podczas wizyty w Sejmie do sklepiku zajrzał dr hab. Rafał Pankowski, wykładowca Collegium Civitas i współzałożyciel antyfaszystowskiego Stowarzyszenia Nigdy Więcej. – Obecność takich figurek w Sejmie uznałem za faux pas. Stwierdziłem jednak, że ktoś z urzędników lub posłów w końcu zwróci na nie uwagę i sprawa zostanie załatwiona – mówi.
Ponieważ figurki nie zniknęły, dr hab. Pankowski poruszył temat ich sprzedaży podczas kilku spotkań, m.in. w trakcie debaty o ksenofobii na warszawskim Festiwalu Nauki. Wtedy sprawą zainteresowały się zagraniczne media.
Izraelski portal Inn.co.il napisał, że figurki „utrwalają antysemicki obraz bogatego Żyda, który rządzi światem". Jeszcze obszerniejszy tekst na ten temat zamieścił portal amerykańskiej gazety żydowskiej „Algemeiner". W artykule można przeczytać o niedawnych zabójstwach Żydów w Europie na tle finansowym i zapoznać się z opinią Abrahama Foxmana, byłego dyrektora Ligi Przeciw Zniesławieniu.
Ten ostatni wspomina swoje spotkanie z jednym z polskim ministrów, który powiedział mu, że takie figurki powinny być postrzegane jako komplement pod adresem Żydów. – Odpowiedziałem: „To komplement, który doprowadził do Auschwitz" – mówi w rozmowie z „Algemeiner".