Anglikom brak Polaków. Imigranci wyjeżdżają z Wielkiej Brytanii

Prawie półtora miliona imigrantów uciekło z Wysp przed pandemią. To największy exodus od drugiej wojny światowej.

Aktualizacja: 05.03.2021 06:02 Publikacja: 03.03.2021 18:06

Londyn stracił w 2020 r. 700 tys. mieszkańców, czynsze za wynajem mieszkań spadły o 8 proc.

Londyn stracił w 2020 r. 700 tys. mieszkańców, czynsze za wynajem mieszkań spadły o 8 proc.

Foto: AFP

Jonathan Portes, profesor londyńskiego King's College i jeden z najbardziej wziętych brytyjskich demografów, ocenia, że w skali kraju liczba cudzoziemców zmniejszyła się w 2020 r. o około 1/6.

– W przypadku Polaków jest to nawet nieco więcej: szacuję, że co piąty wyjechał – mówi „Rzeczpospolitej". – Liczba mieszkańców samego Londynu spadła o 700 tys., w skali królestwa to 1,3 mln spośród 8 mln urodzonych poza Wyspami – dodaje.

O precyzyjne dane trudno, bo wraz z zamknięciem lotnisk wyparowało główne źródło informacji dla brytyjskiego urzędu statystycznego (ONS). Ostatnie pochodzą z połowy ubiegłego roku. Wtedy oceniano, że w kraju żyje 815 tys. naszych rodaków, o 206 tys. mniej niż u szczytu imigracyjnej fali pod koniec 2017 r.

Rumunów więcej

Równolegle MSW zbiera podania od osób, które regulują pobyt w związku z brexitem. Zrobiło to 5 mln mieszkańców UE, w tym 911 tys. Polaków.

– Zaskoczeniem jest to, że żyło wśród nas więcej przyjezdnych z Unii, niż sądziliśmy. Ale to nie są dane, które mówią o realnej liczbie imigrantów mieszkających dziś w królestwie. Podanie można złożyć zdalnie, ze swojego kraju. Można też po otrzymaniu statusu osoby osiedlonej wyjechać. Wiele osób reguluje pobyt na wszelki wypadek, aby móc wrócić. Od 1 stycznia obowiązuje przecież znacznie bardziej restrykcyjne prawo imigracyjne dla nowych przyjezdnych – wskazuje Portes.

Faktycznie: dane MSW wskazują na zaskakująco dużą (836 tys.) liczbę Rumunów, którzy regulują swój status. W samej Anglii wyprzedzili nawet Polaków. Wielu jest Włochów (472 tys.), Portugalczyków (354 tys.) i Hiszpanów (301 tys.).

Imigranci wyjeżdżają, bo pandemia zniszczyła całe działy gospodarki, z których czerpali środki do życia. Hotele, restauracje, obsługa ruchu turystycznego: wszystko to zamarło. Gospodarka kraju w ub.r. skurczyła się o 9,9 proc., najwięcej od 1709 r.

– Wyjeżdżają dwie kategorie Polaków: ci, którzy nie zapuścili tu jeszcze korzeni, nie sprowadzili rodzin. A także tacy, którzy przeciwnie, odnieśli sukces i – korzystając ze zdobytego kapitału i doświadczenia – chcą teraz rozwinąć skrzydła w Polsce – mówi „Rzeczpospolitej" Agnieszka Błęka, właścicielka agencji zatrudnienia Workforce Consultants w 200-tysięcznym Preston na północy Anglii. Sama też myśli o powrocie, choć „jeszcze nie teraz".

– Do Anglii przyjechałam w 2004 r. z Opola. Sporo tu osiągnęłam, ale nie do końca czuję się dobrze na obczyźnie. Szczególnie że Polska bardzo się zmieniła – tłumaczy.

Byle do lata

W Preston (185-tys. miasto w północno-zachodniej Anglii) inaczej niż w Londynie pracy jednak nie brakuje. Można znaleźć oferty przy produkcji, w magazynach, budownictwie. To zajęcia, których pandemia nie dobiła. Typowa pensja: 1,4 tys. funtów netto/miesięcznie (ok. 7 tys. zł), ale przy wyraźnie wyższych kosztach życia niż w kraju.

Polska emigracja jest już relatywnie zakorzeniona: najwięcej ludzi przybyło tu przed kryzysem finansowym 2008 roku. Dlatego aż 78 proc. rodaków, którzy złożyli podanie o uregulowanie pobytu, otrzymało status osoby osiedlonej, co wymaga legalnego pobytu na Wyspach przez przynajmniej 5 lat. Tylko 19 proc. musiało się zadowolić statusem tymczasowym. To w naturalny sposób powstrzymuje przed emigracją.

Głównym motywem zwolenników rozwodu z Unią przed referendum w czerwcu 2016 r. był strach przed „niekontrolowaną" emigracją. Teraz jednak ton debaty się zmienił. Okazuje się, że wyjazd na stałe 100 tys. pracowników zamiast napływu takiej samej ich liczby przekłada się na wzrost deficytu budżetowego o 0,7 proc., a w skali 5 lat zubaża gospodarkę o odpowiednik 1 proc. PKB. Dla zadłużonego po uszy (100 proc. PKB) państwa rezygnacja ze składek przekazywanych przez zwykle młodych przyjezdnych to poważne wyzwanie.

Czy będzie to jednak problem trwały, jeszcze nie wiadomo. Dzięki bardzo skutecznej (już 31 proc. ludności) kampanii szczepionkowej rząd liczy na pełne odmrożenie gospodarki 21 czerwca i silne jej od tego momentu odbicie.

– W drugiej połowie roku okaże się, czy jakaś część tych, co wyjechali, wróci, czy też będzie to exodus trwały – mówi Portes.

Jonathan Portes, profesor londyńskiego King's College i jeden z najbardziej wziętych brytyjskich demografów, ocenia, że w skali kraju liczba cudzoziemców zmniejszyła się w 2020 r. o około 1/6.

– W przypadku Polaków jest to nawet nieco więcej: szacuję, że co piąty wyjechał – mówi „Rzeczpospolitej". – Liczba mieszkańców samego Londynu spadła o 700 tys., w skali królestwa to 1,3 mln spośród 8 mln urodzonych poza Wyspami – dodaje.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem
Społeczeństwo
Demonstracje przeciw Izraelowi w USA. Protestują uniwersytety