Jonathan Portes, profesor londyńskiego King's College i jeden z najbardziej wziętych brytyjskich demografów, ocenia, że w skali kraju liczba cudzoziemców zmniejszyła się w 2020 r. o około 1/6.
– W przypadku Polaków jest to nawet nieco więcej: szacuję, że co piąty wyjechał – mówi „Rzeczpospolitej". – Liczba mieszkańców samego Londynu spadła o 700 tys., w skali królestwa to 1,3 mln spośród 8 mln urodzonych poza Wyspami – dodaje.
O precyzyjne dane trudno, bo wraz z zamknięciem lotnisk wyparowało główne źródło informacji dla brytyjskiego urzędu statystycznego (ONS). Ostatnie pochodzą z połowy ubiegłego roku. Wtedy oceniano, że w kraju żyje 815 tys. naszych rodaków, o 206 tys. mniej niż u szczytu imigracyjnej fali pod koniec 2017 r.
Rumunów więcej
Równolegle MSW zbiera podania od osób, które regulują pobyt w związku z brexitem. Zrobiło to 5 mln mieszkańców UE, w tym 911 tys. Polaków.
– Zaskoczeniem jest to, że żyło wśród nas więcej przyjezdnych z Unii, niż sądziliśmy. Ale to nie są dane, które mówią o realnej liczbie imigrantów mieszkających dziś w królestwie. Podanie można złożyć zdalnie, ze swojego kraju. Można też po otrzymaniu statusu osoby osiedlonej wyjechać. Wiele osób reguluje pobyt na wszelki wypadek, aby móc wrócić. Od 1 stycznia obowiązuje przecież znacznie bardziej restrykcyjne prawo imigracyjne dla nowych przyjezdnych – wskazuje Portes.