Tomasz Miłkowski nowym szefem BOR: Z policji na ochroniarza VIP-ów

Nowy BOR przyspiesza rekrutację – chce wyłowić najlepszych funkcjonariuszy z innych służb.

Aktualizacja: 27.04.2017 22:24 Publikacja: 27.04.2017 00:01

Tomasz Miłkowski nowym szefem BOR: Z policji na ochroniarza VIP-ów

Foto: PAP, Paweł Supernak

MSWiA lada dzień przedstawi projekt ustawy o Państwowej Służby Ochrony (PSO), która zastąpi obecne Biuro Ochrony Rządu i gruntownie zreformuje formację odpowiedzialną za ochronę najważniejszych osób w państwie. Jedno z kluczowych rozwiązań to otwarcie na funkcjonariuszy innych służb – policjanci, pogranicznicy czy strażacy będą mogli łatwiej przechodzić do nowego BOR – ustaliła „Rzeczpospolita".

– W projekcie są rozwiązania, które uczynią Państwową Służbę Ochrony zdecydowanie mniej hermetyczną. Dzisiaj jako jedyna jest tak zamknięta – przyznaje Jarosław Zieliński, wiceminister MSWiA.

Od środy BOR ma nowego szefa – to nadinspektor Tomasz Miłkowski, dotychczasowy komendant wojewódzki małopolskiej policji. Nominacja policjanta na szefa ochrony VIP-ów to zaskoczenie dla policjantów, a dla wielu „borowików" policzek. Powód?

– To oznacza, jak nisko ministrowie spraw wewnętrznych oceniają funkcjonariuszy, którzy służą w BOR. Ma nim kierować ktoś z zewnątrz, kto nic o tej służbie nie wie? To nie jest policja bis – mówi nam jeden z „borowików".

Jednak Marek Wójcik, poseł PO i wiceszef sejmowej Komisji do spraw Wewnętrznych, daje Miłkowskiemu „kredyt zaufania". – Po chaosie, jaki wywołały decyzje szefów MSWiA w ciągu ostatniego półtora roku, być może osoba spoza tego środowiska ma szansę zreformować tę służbę bez sentymentów – ocenia poseł Wójcik.

Z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że decyzja o wyborze nadinsp. Miłkowskiego zapadła kilka dni temu. Stanowisko proponowano wcześniej kilku osobom, m.in. z Grom Group. Nikt jednak nie zgodził się wziąć na siebie ciężaru reformy służby, która ma więcej krytyków niż zwolenników.

We wtorek, po rozpoczęciu pracy nowego szefa, do dymisji podał się zarząd ochrony premiera. Płk Tomasz Kędzierski, który przez ostatnie cztery miesiące kierował BOR, ma zostać w służbie, lecz nie wiadomo w jakiej roli. W ostatnich miesiącach miało odejść kilkudziesięciu funkcjonariuszy.

– Ludzie boją się zmian, bo nikomu nie ufają. Do tej służby nikt nie ma serca i pomysłu – dodaje inny z funkcjonariuszy.

Nowy BOR będzie potrzebował ogromnego zastrzyku nowych ludzi. Mówi się nawet o półtysięcznej formacji.

– I tu może być problem, bo wymogi są wyśrubowane, a pensje niskie. Policja sama ma problem z wakatami, głównie w zachodniej części Polski – podkreśla poseł Wójcik.

Jednak w projekcie znajdą się rozwiązania, które mają przyciągnąć chętnych funkcjonariuszy z innych służb. – Dzisiaj jeśli np. doświadczony funkcjonariusz policji chciałby przejść do BOR, to musiałby najpierw odejść ze swojej służby i dopiero wziąć udział w normalnym naborze, takim, jakiemu podlega „świeży" kandydat bez żadnej praktyki – wyjaśnia wiceminister Zieliński. – Umożliwimy przejście z innych służb z zachowaniem takiego samego stopnia.

Reformę BOR przeprowadzi Tomasz Miłkowski, doktor prawa. Ma on opinię służbisty i raczej sztabowca. Zaskoczeni jego nominacją są nawet jego znajomi. Krakowskim policjantom nie spodobało się, kiedy podczas jednej z odpraw przed Światowymi Dniami Młodzieży komendant Miłkowski miał zagrzewać do pracy podwładnych słowami:

„Wasz sukces będzie moim sukcesem, ale wasza porażka będzie waszą porażką".

BOR po zmianie będzie nową, wzmocnioną służbą. Jej szef – komendant – otrzyma status centralnego organu administracji rządowej. – To przyspieszy i usprawni proces decyzyjny – mówi Jarosław Zieliński.

Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?
Służby
Centralne Biuro Antykorupcyjne przechodzi do historii. Rząd chce uzdrowić służbę