Czarne chmury nad łódzkim CBA

Agent, który rozpracowywał sprawę komendanta Maja, z zarzutami m.in. fałszywych oświadczeń majątkowych.

Aktualizacja: 15.04.2016 09:42 Publikacja: 14.04.2016 19:20

Czarne chmury nad łódzkim CBA

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Łącznie osiem zarzutów, za które grozi do dziesięciu lat więzienia, usłyszał Artur K. – agent łódzkiego CBA, a prywatnie szwagier byłego komendanta głównego policji Zbigniewa Maja. To między innymi on stał za akcją wymierzoną w Maja, która doprowadziła do dymisji komendanta.

– Pierwszy zarzut dotyczy przywłaszczenia 280 tys. zł, czyli mienia znacznej wartości. Kolejnych siedem jest związanych z podaniem przez Artura K. nieprawdy w siedmiu oświadczeniach majątkowych – mówi „Rzeczpospolitej" Janusz Walczak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Szef CBA Ernest Bejda po informacji z prokuratury zawiesił Artura K. w czynnościach. Polecił też „Biuru Kontroli i Spraw Wewnętrznych bezzwłocznie wszcząć postępowanie wyjaśniające" – jak czytamy w komunikacie CBA przesłanym do „Rzeczpospolitej".

Najpoważniejszy zarzut sprowadza się do tego, że K. – jak uznał prokurator – zagarnął 280 tys. zł na szkodę swojej żony (siostry Zbigniewa Maja). Miał się tego dopuścić w latach 2007–2014, „działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i powiększenia swojego majątku kosztem majątku współmałżonki". Miał zagarnąć część środków objętych wspólnotą małżeńską i część z majątku odrębnego żony. K. wpłacał jej pieniądze na swoje konto.

Z kolei do oświadczeń majątkowych nie wpisał wszystkiego, co powinien. – Podanie danych niezgodnych z rzeczywistością dotyczyło m.in. wielkości posiadanych środków pieniężnych, zobowiązań i kredytów. To kwoty od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych – mówi prok. Walczak.

Doniesienie na Artura K. dotyczące oświadczeń majątkowych złożył poprzedni szef CBA Paweł Wojtunik. O przywłaszczeniu pieniędzy poinformowała śledczych żona K. (są w trakcie rozwodu), a zarazem siostra Maja.

Obecne zarzuty dla Artura K. mają szczególny wymiar – chociaż był w konflikcie z Majem, to rozpracowywał sprawę, w której ten miał się „przewijać".

Insp. Zbigniew Maj w grudniu 2015 r. został komendantem głównym policji. Już w lutym 2016 r. odszedł ze stanowiska w atmosferze niejasności. Powodem było to, że jego nazwisko nagle wypłynęło w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w kaliskim samorządzie (Maj pochodzi z Kalisza, kiedyś był tam szefem policji).

Sam Maj zapewniał, że nigdy nie zhańbił munduru. – Padłem ofiarą prowokacji – mówił, wskazując, że stoi za nią jego szwagier Artur K., agent łódzkiej delegatury CBA.

To ta delegatura dostarczyła materiały do wszczęcia śledztwa w sprawie tzw. układu kaliskiego, w którym miał się „przewijać" Maj. W grupie agentów operacyjnie rozpracowujących kaliskich samorządowców miał być właśnie Artur K. Jaką dokładnie rolę w niej odegrał i czy nie był to konflikt interesów rzutujący na wartość zebranego przez CBA materiału?

Łódzka prokuratura podjęła decyzję mogącą świadczyć o braku zaufania do agentów CBA z Łodzi. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", chociaż cały materiał dowodowy w sprawie dotyczącej samorządowców opiera się na ustaleniach CBA, to prokurator prowadzący to śledztwo odsunął od niego całą łódzką delegaturę Biura.

Dlaczego? Prokuratura odmówiła „Rzeczpospolitej" podania przyczyny.

Tymczasem śledztwo, które stało się powodem dymisji Maja, nadal toczy się „w sprawie". – Nikomu nie przedstawiono zarzutów – przyznaje Beata Marczak, naczelniczka Wydziału Korupcji Prokuratury Krajowej w Łodzi, która przejęła to postępowanie. Wątku Maja nie wyłączono ze śledztwa.

Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że to agenci CBA z Łodzi przyczynili się do nagłośnienia sprawy Maja. To oni po jego nominacji na szefa policji poinformowali centralę CBA, że jego nazwisko pojawia się w sprawie samorządowców.

Łącznie osiem zarzutów, za które grozi do dziesięciu lat więzienia, usłyszał Artur K. – agent łódzkiego CBA, a prywatnie szwagier byłego komendanta głównego policji Zbigniewa Maja. To między innymi on stał za akcją wymierzoną w Maja, która doprowadziła do dymisji komendanta.

– Pierwszy zarzut dotyczy przywłaszczenia 280 tys. zł, czyli mienia znacznej wartości. Kolejnych siedem jest związanych z podaniem przez Artura K. nieprawdy w siedmiu oświadczeniach majątkowych – mówi „Rzeczpospolitej" Janusz Walczak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Rosjanie planowali zamach na Zełenskiego w Polsce? Polak z zarzutami
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?