Nocne apteki znikają z miast

W Gorzowie Wielkopolskim nie można kupić leków po północy, a mieszkańcy Kraśnika muszą w razie nagłej choroby jechać do Lublina.

Aktualizacja: 03.03.2018 11:00 Publikacja: 03.03.2018 08:53

Nocne apteki znikają z miast

Foto: Fotorzepa/ Marta Bogacz

- Ta samowolna decyzja aptekarzy jest złamaniem prawa miejscowego. To zabieg wyrządzający szkodę potencjalnym pacjentom w imię oszczędności – mówił Andrzej Maj, starosta kraśnicki, w lokalnym "Kurierze Lubelskim".

Ponad 120-tysięczny Gorzów Wielkopolski, siedziba wojewody lubuskiego oraz zespolonej administracji rządowej na terenie województwa, od kilku tygodni nie ma nocnej apteki. A dziennych jest ponad 40.

Jedyna apteka całodobowa działała przez kilkanaście lat przy ul. Łużyckiej, kilka kilometrów od szpitala. Drugą, czynną krócej, ten sam właściciel prowadził w  gorzowskiej lecznicy, ale ta nie przedłużyła z nim  umowy wynajmu.

Oficjalnym powodem była modernizacja. W miejsce apteki zostanie przeniesiony bufet, razem ze sklepikami. A tam, gdzie wcześniej był bufet będzie większa poczekalnię.

- Szpital nie przedłużył mi umowy najmu na aptekę, w związku z czym prawnie zobowiązany byłem do jej zamknięcia – tłumaczył w swoim liście Waldemar Strychanin, właściciel ostatniej całodobowej apteki.

A w sprawie apteki całodobowej tłumaczył, że skoro narosło dużo aptek przy ulicy Sikorskiego, to taka czynną całą dobę nie ma możliwości istnienia, bo pacjent się „rozkłada" na poszczególne apteki i praktycznie dyżur jest deficytowy.

Zdaniem Waldemara Strychanina rozsądne wydawało się, że przy POZ, który istnieje przy szpitalu, że taka apteka powstanie w szpitalu. - Stało się inaczej i w tej sytuacji, w skutek podjęcia decyzji przez zarząd szpitala, jest taki, że apteka całodobowa nie będzie czynna – dodał.

Przypomniał w nim też, że kwestii dalszego prowadzenia całodobowej placówki zaangażowanych było wiele osób i podmiotów prowadzących, w tym: prezes WSzW w Gorzowie, dyrektor wydziału zdrowia LUW, marszałek województwa, przewodniczący Rady Miasta Gorzów, a także minister Elżbieta Rafalska oraz Starostwo Powiatowe w Gorzowie.

- Próbowałem nawet - i to wielokrotnie - skontaktować się z prezydentem bezpośrednio w tej kwestii, ale nie znalazł przez długi okres, nawet kilku minut dla mnie - twierdzi Waldemar Strychanin.

Zarząd szpitala zapewniał w lokalnych mediach, że chciałby wybudować aptekę na miejscu, ale to w dużej mierze zależy od decyzji ministra zdrowia.

- Według ustawy aptekę można otworzyć wtedy gdy druga znajduje się nie bliżej niż w odległości tysiąca metrów od tej pierwszej. W naszym wypadku jest to trochę ponad 900 metrów. Z tym, że jeśli istnieje ważny interes pacjenta, a w naszym wypadku zdecydowanie tak jest, to minister zdrowia może odstąpić od tych uwarunkowań związanych z odległością jednej apteki od drugiej.

Mamy nadzieję, że tak właśnie się stanie - przyznał w rozmowie z radiem Eska Gorzów, Robert Surowiec, wiceprezes szpitala oraz wiceprzewodniczący Rady Miasta.

Szpital postanowił uruchomić aptekę w budynku po drugiej stronie ulicy. Ogłoszono przetarg. - Musimy zmienić niektóre zapisy, do których mieli uwagi potencjalni najemcy – tłumaczył Surowiec radiu Eska.

 

Miasto nie może zmusić właścicieli aptek, by któraś z nich działała w nocy. Ostatnio radni jednogłośnie przyjęli co prawda uchwałę, w której apelują do właścicieli, aby wzięli na siebie jeden tydzień roku dyżurów całodobowych. Ale na tym ich możliwości się kończą.

Waldemar Strychanin zauważył, że Okręgowa Izba Aptekarska w Zielonej Górze „wydała negatywna opinię w sprawie uchwały miasta, która nie pozwala na pełnienie przez apteki dyżurów całodobowych" między innymi uzasadniając to, że „nie jest możliwy do wykonania głównie z powodu wysokich kosztów dyżuru i braku kadry wykwalifikowanych pracowników".

Zresztą problem braku wykwalifikowanych kadr dotyczy nie tylko Gorzowa, ale też całego regionu.

- Rada aptekarska, w swojej opinii, negatywnej, do naszej uchwały wskazuje na rozwiązania prawne na poziomie rządowym. My jednak nie bierzemy odpowiedzialności za krajowe przepisy. Jest obowiązek dyżuru, ale nie ma sankcji, aby go wyegzekwować. My natomiast prosimy, apelujemy o społeczną odpowiedzialność – mówił Jacek Wójcicki, prezydent Gorzowa w lokalnym wydaniu „Gazety Wyborczej".

Zauważył też, że aptekarze mówią, iż dziś można kupić leki na stacji paliw. - Nie wszystkie przecież. Nie jest przecież zasadne udawanie się np. z dzieckiem w nocy na SOR, kiedy wystarczy kupienie i podanie odpowiedniego leku – tłumaczył.

A Robert Surowiec zapewnił w lokalnym portalu gorzowianin.com, że znajdzie się w mieście firma, która otworzy całodobową aptekę i problem zniknie.

- Rozumiem, że właściciele tych aptek nie są z tego powodu szczęśliwi, ale my jako miasto musimy zapewnić dostęp do całodobowej apteki – dodał Surowiec.

Na razie mieszkańcy Gorzowa do najbliższej nocnej apteki muszą jechać ponad 100 kilometrów. Do Szczecina lub Zielonej Góry.

Problem z nocnymi aptekami ma nie tylko Gorzów, ale też podlubelski Kraśnik, bo tutejsi aptekarze odmówili pełnienia nocnych dyżurów.

Od 1 marca placówki mają dyżury wyłącznie w godz. 8-22. Starosta kraśnicki Andrzej Maj zaapelował do aptekarzy o wycofanie się z tej decyzji. Zagroził też, że aptekarze muszą się liczyć z konsekwencjami.

– W razie nieszczęśliwego zdarzenia losowego wina i ewentualna odpowiedzialność karna lub cywilna z tytułu niezastosowania się do obowiązującej uchwały spada na właściciela apteki, która zgodnie z przyjętym harmonogramem powinna dyżurować - mówił starosta w „Kurierze Lubelskim".

Aptekarze piszą do starosty

Mariusz Politowicz, szef zespołu ds. dyżurów aptek przy Naczelnej Radzie Aptekarskiej przysłał do naszej redakcji list kolegów z Kraśnika do miejscowego starosty.

- Na spotkaniu z sekretarzem starostwa Jerzym Podgórskim informowaliśmy o naszych problemach. Uzyskaliśmy zapewnienie, że jak tylko starosta wróci z urlopu, to zostaniemy zaproszeni na spotkanie, na którym omówimy dyżurowe problemy aptek  w Kraśniku - można przeczytać w dokumencie.

Aptekarze podkreślają, że do 2 marca starosta nie znalazł dla nich czasu, co odbierają jako lekceważenie ich osobiście oraz lekceważenie potrzeby rozmowy o problemach aptek w Kraśniku.

Przypominają, że 24 stycznia Rada Powiatu w Kraśniku zmieniła uchwałę w sprawie dyżurów, pomimo negatywnej opinii Lubelskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.

- Starostwo nie zadało sobie trudu spotkania z aptekarzami, jedynie przesłało do aptek treść zmienionej uchwały. Do dzisiaj otrzymaliśmy jedynie pismo od pana, w którym w nieakceptowalnej formie nakazowej wzywa nas do pracy zgodnie z przesłaną uchwałą – zauważają aptekarze z Kraśnika.

Twierdzą, że w ich odczuciu starosta nie jest zainteresowany ich  problemami i nie szuka z nimi dialogu. - Nie dostrzega pan, że każda apteka jest lokalną firmą, jest miejscem pracy wielu kraśniczan. My nie zapłacimy rachunków za prąd naszą misją zawodową, nie zapłacimy za leki w hurtowniach naszym powołaniem. Za wszystko płacimy codziennie ciężko pracując. A nikt nam jeszcze za to nigdy nie podziękował –podkreślają aptekarze.

Przypominają też, że za organizację ochrony zdrowia na terenie powiatu odpowiadają władze powiatu, a nie właściciele lub pracownicy aptek.

- Zarzucanie nam braku dbałości o zdrowie mieszkańców jest niezgodne ze stanem faktycznym (w odróżnieniu od pana pracujemy w godzinach 8-22), a także obraża nas osobiście. Tym samym to pan jest odpowiedzialny za eskalację wywołanego przez siebie konfliktu z aptekarzami – podtrzymują.

Podkreślają, że nie są pracownikami starostwa, ani w żaden sposób nie są  od niego zależni. - Dlatego w naszych (nie pańskich) aptekach będziemy pracować tylko w dniach i godzinach, które sami uznamy za stosowne i możliwe do wykonania – dodają aptekarze.

Przyznają, że odpowiadają za zdrowie i życie ludzkie, ale nie są bezawaryjnymi maszynami. - Nasze przemęczenie może doprowadzić do tragicznej pomyłki w wydaniu leku oraz utraty zdrowia lub życia, naszego lub pacjentów. Ignorowanie przez pana tak oczywistych zagrożeń jest przez nas nie do zaakceptowania, a dyżurowa uchwała Rady Powiatu Kraśnickiego jest niemożliwa do wykonania – tłumaczą.

Aptekarze zauważają też, że wraz z rodzinami i przyjaciółmi są sporą, solidarną, zorganizowaną i dobrze skomunikowaną grupą wyborców. - Dobre obyczaje oraz szacunek wobec nas tak powinny Panem pokierować, aby złożył stosowną ofertę umożliwiającą rozważenie dodatkowej pracy aptek i aptekarzy. Brak woli spotkania z nami jednoznacznie odbieramy jako brak oferty – tłumaczą.

Dodają  też, że nigdy nie padło z ich strony oświadczenie, że apteki w Kraśniku nie będą dyżurować w dni świąteczne w porze dziennej.

- Ta samowolna decyzja aptekarzy jest złamaniem prawa miejscowego. To zabieg wyrządzający szkodę potencjalnym pacjentom w imię oszczędności – mówił Andrzej Maj, starosta kraśnicki, w lokalnym "Kurierze Lubelskim".

Ponad 120-tysięczny Gorzów Wielkopolski, siedziba wojewody lubuskiego oraz zespolonej administracji rządowej na terenie województwa, od kilku tygodni nie ma nocnej apteki. A dziennych jest ponad 40.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ochrona zdrowia
Obturacyjny bezdech senny – choroba niedoceniana
Ochrona zdrowia
Ćwiek-Świdecka: Kobiety kupują pigułki „dzień po” jak wtedy, gdy nie było recept
Ochrona zdrowia
Gdańskie centrum sportu zamknięte do odwołania. Znaleziono groźną bakterię
Ochrona zdrowia
Rewolucja w kodeksie etyki lekarskiej? Wykreślone ma być jedno ważne zdanie
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: WOŚP nie ma nic wspólnego z wydolnością systemu ochrony zdrowia