To najdziwniejszy czas w pana trenerskiej karierze?
Nasze pierwsze zgrupowanie na pewno było tym najdziwniejszym, bo spotkaliśmy się po kilku miesiącach spędzonych samotnie w domu. Teraz jest w miarę normalnie, choć tak blisko jak obecnie drużyna nie była jeszcze nigdy. Zawodnicy na zawsze zapamiętają te obozy. Niektórych mogło zaskoczyć, że gracze sami ustalili plan zgrupowania, ale dla mnie to nic nowego. Możliwe, że obecne zgrupowanie jest też najdziwniejsze z punktu widzenia dziennikarzy, bo wreszcie mogliście do nas przyjechać i porozmawiać.
Jest pan zadowolony z tego, jak zawodnicy przygotowali plan treningów?
Absolutnie. Jako trener zawsze chcę zajrzeć do głowy zawodnika i przekonać się, co mu w duszy gra. Nie zawsze jestem jednak w stanie dostrzec każdy szczegół. Dzięki umożliwieniu siatkrzom opracowania programu zgrupowania zobaczyłem na przykład, że rano chcą mieć więcej zajęć fitness. To dla mnie coś nowego i cieszę się, że dostałem taki sygnał. Zobaczyłem, że zawodnicy są bystrzy, umieją identyfikować swoje potrzeby.
Będzie pan to powtarzał w przyszłości?