Siatkarski mistrz z 1974 roku: Polski zespół dojrzewał do złota

Zaimponowała mi mądrość rozgrywającego - mówi serwisowi rp.pl Stanisław Gościniak, mistrz świata z 1974 roku i i były trener reprezentacji Polski.

Aktualizacja: 01.10.2018 13:30 Publikacja: 01.10.2018 12:38

Bartosz Kurek

Bartosz Kurek

Foto: AFP

rp.pl: W jakim stopniu mistrzostwo świata to zasługa zawodników, a w jakim trenera i całego sztabu?

Stanisław Gościniak: Na podstawie doświadczenia zawodniczego i trenerskiego mogę powiedzieć, że w przypadku młodzieży rola trenera jest bardzo duża, ale na poziomie reprezentacji trener jest menedżerem, bardziej zgrywa zespół i ustawia taktykę niż uczy gry. Gracze grają, a trener jedynie im pomaga. Oczywiście jest świetnie jeśli potrafi młodszych reprezentantów ośmielić, dodać im otuchy.

Czy wymiana pokoleń następuje płynnie? Jak długo taka dobra passa może trwać?

Na szczęście ta piramida sukcesów powstaje w sposób naturalny, kroczek po kroczku, począwszy od juniorów. Nasi juniorzy zdobyli mistrzostwo świata i Europy, a teraz sukcesywnie uzupełniają skład reprezentacji seniorskiej. To świadczy o tym, że w siatkówce system szkolenia m.in. w szkolnych ośrodkach siatkarskich, przebiega prawidłowo i dobrze rokuje na przyszłość.

A jednak w niedzielnym finale ciężar odpowiedzialności spoczął na tych starszych…

Doświadczenie i zgranie zespołu są nie do przecenienia w sportach zespołowych. Ale to wspaniałe, że Bartosz Kurek, którego wyróżniono tytułem MVP, podkreślił, iż to zasługa całej drużyny i bez nich by tej nagrody nie dostał. Oni zdają sobie sprawę, że tylko wspólnie mogli zdobyć mistrzostwo. Robert Lewandowski, który kompletnym, wybitnym graczem, nie dał rady sam powalczyć na mundialu. Podobnie w siatkówce, gdyby nie mądrość naszego rozgrywającego Fabiana Drzyzgi, mogłoby się to skończyć różnie. Mnie, który też grałem na pozycji rozgrywającego, było niezmiernie miło patrzeć na dojrzałość Drzyzgi. W meczu z USA grał głównie Kurkiem i Michałem Kubiakiem, bo czuł, że oni kończą grę. Ale wiadomo było, że po to, by myśleć o pokonaniu Brazylii, musiał grać cały zespół. I grał. Ważną cegiełkę do tego sukcesu dołożyli młodzi tacy jak Artur Szalpuk, Kuba Kochanowski, który według mnie był rewelacją mistrzostw.

A przed mistrzostwami spodziewał się pan, że uda się sięgnąć po złoto?

Przed samym turniejem nie, ale w trakcie mistrzostw widać było, jak ten zespół się rozwija, dojrzewa. Dzięki zwycięstwom, ale i porażkom, choćby z Argentyną. Nikt się nie załamał, była pozytywna mobilizacja i właściwe wnioski. Chłopcy zrobili prezent nie tylko sobie, ale i wszystkim Polakom prezent ma stulecie niepodległości. A nie wolno zapominać, że Vital Heynen przejął tę drużynę dopiero kilka miesięcy temu. Dlatego kiedy spekulowaliśmy w gronie byłych mistrzów z 1974 roku, liczyliśmy przede wszystkim na wejście do najlepszej szóstki. Ale nikt nie mówił o złocie. To właśnie jest wspaniałe, że w sporcie mistrzem może zostać ktoś, kogo nie stawiano w roli faworyta. Chyba tylko Hubert Wagner w 1976 roku miał podstawy i odwagę zapowiedzieć przed igrzyskami w Montrealu, że interesuje go tylko złoto.

rp.pl: W jakim stopniu mistrzostwo świata to zasługa zawodników, a w jakim trenera i całego sztabu?

Stanisław Gościniak: Na podstawie doświadczenia zawodniczego i trenerskiego mogę powiedzieć, że w przypadku młodzieży rola trenera jest bardzo duża, ale na poziomie reprezentacji trener jest menedżerem, bardziej zgrywa zespół i ustawia taktykę niż uczy gry. Gracze grają, a trener jedynie im pomaga. Oczywiście jest świetnie jeśli potrafi młodszych reprezentantów ośmielić, dodać im otuchy.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Piotr Gruszka: Poznajmy swoją wartość, a później pracujmy na marzenia
Siatkówka
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie wygrali Ligi Mistrzów. Trentino za silne
Siatkówka
Świderski: Zdominowaliśmy europejskie rozgrywki w siatkówce
Siatkówka
Piękny finał wyjątkowego sezonu. Jastrzębski Węgiel może potwierdzić dominację polskich klubów
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Siatkówka
Najpierw Chemik, potem ZAKSA. Grupa Azoty rezygnuje ze sponsorowania klubów siatkarskich