Sędzia Paweł Juszczyszyn z Olsztyna zawiesił sprawę odwoławczą, by zbadać, czy sędzia, który wydał wyrok w pierwszej instancji, został właściwie powołany. Natychmiast został za to odwołany z delegacji do sądu okręgowego. Minister w ten sposób go ukarał. Tak można?
Nie. Moim zdaniem odwołanie z delegacji w żaden sposób nie może być formą represji za orzekanie. Nie może być mowy o karaniu sędziów w ten sposób.
To czemu ma służyć delegacja do wyższej instancji?
Delegowanie sędziego do sądu wyższej instancji służy dwóm celom. Pierwszy to łatanie braków kadrowych w sądach. Drugi – podnoszenie kwalifikacji sędziów. Z reguły delegacja do sądu wyższej instancji w dłuższej perspektywie służyć ma sprawdzeniu umiejętności sędziego. Wprawdzie jej odbycie nie jest warunkiem awansu, ale przyjęto, że z reguły go poprzedza. To zresztą ma swoje uzasadnienie. Sędziemu delegowanemu wystawia się opinię. Jest ona brana pod uwagę w postępowaniu nominacyjnym.
Dużo się mówi, padają nawet konkretne nazwiska, że delegacje są udzielane bez jasnych kryteriów, że trafiają na nie sędziowie-znajomi ministra sprawiedliwości czy przychylni władzy.