Nie wiem, ile w tym było osobistego poglądu, z pewnością jednak czyniła to w najlepszym interesie swej klientki pokrzywdzonej w zwykłym sądzie, widzącej w TK ostatnią deskę ratunku. Nie udało się im, ale to inna kwestia, co drugi bowiem w sądzie przegrywa.
Czytaj także: Prace Trybunału Konstytucyjnego w 2017 i 2018 roku
W te gorące, dosłownie i politycznie, dni nie ma chyba bardziej aktualnej rady dla zwyczajnych podsądnych (poza tą, by uważali na ewentualne przesyłki sądowe), jak najlepiej zachowywać się przed sądem wobec ostrego sporu na szczytach Temidy.
Uwaga opinii publicznej, polityków i wielu sędziów skupiona jest na tej wojnie, ale nie zmienia to faktu, że każdego miesiąca setki tysięcy Polaków stają przed sądem, składają lub dostają pozwy i mogą mieć rozterki, czy nawiązywać do tej wojny, czy nie. Moja rada jest taka: nie nawiązywać, a gdyby druga strona do tego nawiązywała na rozprawie, zachować dystans.
W 99 procentach spraw chodzi o to, by je wygrać, a gdy trzeba już przegrać, to najmniej boleśnie.