Pani sędzio, w czasach pandemii sądy muszą szukać sposobu na bezpieczne orzekanie. Jednym z nich mają być rozprawy zdalne. W sprawach cywilnych taki pomysł budzi mniej wątpliwości, ale w karnych pojawia się ich wiele. Pani też je ma?
Nie tylko mam ogromne wątpliwości, ale wręcz uważam, że jest to niemożliwe do przeprowadzenia z zachowaniem wszelkich gwarancji procesowych. W sprawach karnych obowiązują takie żelazne zasady, jak jawność, bezpośredniość, a także gwarancje łączące się ze sprawowaniem obrony przez obrońcę. Istnieją też przeszkody natury technicznej. System, jaki mają dziś do dyspozycji sądy, nawet przy minimalnym wykorzystywaniu nie daje rady, połączenie często się zrywa. To co będzie, kiedy sądy zaczną z niego korzystać na większą skalę, a oprócz kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu oskarżonych w sprawie występować będą także biegli i świadkowie?
Ministerstwo Sprawiedliwości szuka jednak sposobu jak rozprawy w takim trybie prowadzić.
Rozumiem konieczność powrotu do orzekania. Mam jednak wrażenie, że wysuwający takie propozycje nie znają specyfiki spraw rozpoznawanych w wydziałach karnych. Z kilkunastu oskarżonych część może przebywać w różnych aresztach, a część na wolności. Wszystkim im należy zapewnić możliwość takiego udziału w procesie, jaki gwarantuje im konstytucja i procedura karna. Nie można patrzeć na sprawę karną przez pryzmat procesu, w którym występuje jeden oskarżony (który ma smartfona) i jeden świadek.
Czytaj też: