I Prezes Sądu Najwyższego zwołała oczekiwaną konferencję i poinformowała, że zwoła pierwsze posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa. Czy dotrzymała słowa i czy warto było tak długo czekać z decyzją? – pytał Marek Domagalski rzecznika SN, sędziego Michała Laskowskiego.
- Pismo o zwołaniu posiedzenia KRS zostało podpisane w mojej obecności i jest już doręczone do siedziby KRS. Czy trzeba było długo czekać? Nie sądzę, żeby to było tak bardzo długo. Prezes SN nie przekroczyła instrukcyjnego terminu do zwoływania posiedzeń KRS raz na dwa miesiące. Ten termin mija dopiero 3 maja. A decyzja wbrew pozorom wcale nie jest tak oczywista. Dla osób czytających ustawę wydaje się proste, że chodzi o wykonanie obowiązku, ale przyznajmy, że znaczna część środowiska prawniczego uważa, że nowelizacja ustawy o KRS jest niezgodna z konstytucją, że nie o taki wybór sędziów zasiadających w KRS chodziło. Do I Prezes SN docierają oczywiście różne głosy, opinie, wezwania ze strony organizacji sędziowskich, prawniczych, Prokuratora Generalnego, z każdej strony. No i decyzja wymagała jakiegoś namysłu. Ja rozumiem te dylematy.
Czy to była decyzja prezes SN czy zgromadzenia sędziów SN, które w tym czasie co najmniej dwa razy się spotkało? – pytał Marek Domagalski.
- To była osobista decyzja I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf. Ona się z nią zmagała, zastanawiała się co robić. Natomiast w trakcie zgromadzenia nie był to może wiodący temat, ale na ten temat wypowiadali się różni dyskutanci. Nie wiem, jaki wpływ te wypowiedzi miały na decyzję I Prezes. Myślę, że raczej nie miały. Podczas konferencji prasowej Małgorzata Gersdorf użyła sformułowania, że I Prezes SN nie może być w stanie obywatelskiego nieposłuszeństwa. I tak na to trzeba spojrzeć. My, jako sędziowie SN od lat zajmujemy się egzekwowaniem przestrzegania prawa i w tej sytuacji jest nam szalenie trudno spojrzeć z innej perspektywy i prawa nie stosować w imię jakichś innych racji. Nawet jeśli one są najwyższe. O tym warto pamiętać, bo to był też jeden z dylematów pani I prezes.
- To dobra wiadomość. Bo obawiałem się, że zgromadzenie sędziów SN, czyli wybitnych prawników, elity sędziowskiej, ma jednolite poglądy. Pan ujawnia, że jednak nie mieli – zauważył red. Domagalski.