Gdy Krajowa Rada Sądownictwa zacznie funkcjonować, stanie przed nią zadanie rozpatrywania kandydatur na funkcje sędziów sądów rejonowych, a także awansów do sądów okręgowych, apelacyjnych i Sądu Najwyższego, a także do sądów administracyjnych i wojskowych. Efektem tej pracy są wnioski KRS do prezydenta, który wręcza sędziom nominacje.
Do rady obecnej kadencji, weszło w atmosferze oskarżeń o niekonstytucyjność procedury 15 sędziów wyłonionych przez Sejm.
Trzynastu z nich to sędziowie rejonowi. Wkrótce jednak czwórka z nich prawdopodobnie zmieni status i będzie przedstawiona prezydentowi do awansu na sędziego sądu okręgowego. Skąd ta pewność? Bo już są prezesami sądów okręgowych, z nominacji Zbigniewa Ziobry, który wykorzystał zakończony niedawno półroczny termin na zmiany w kierownictwie sądów powszechnych.
Chodzi o: wiceprezesa warszawskiego sądu okręgowego Dariusza Drajewicza (formalnie jest sędzią Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów), prezesa SO w Gorzowie Wielkopolskim Jarosława Dudzicza (sędzia SR w Słubicach), prezes SO w Krakowie Dagmarę Pawełczyk-Woicką (sędzia SR dla Krakowa-Podgórza) i prezesa SO w Rzeszowie Rafała Puchalskiego (sędzia SR w Jarosławiu). I jeszcze piąty przypadek, sędzi Joanny Kołodziej-Michałowicz z SR w Słupsku. Jej mąż, sędzia tego samego sądu Andrzej Michałowicz, został z nominacji ministra Ziobry prezesem słupskiego Sądu Okręgowego.
– To kłopotliwa sytuacja w tej Krajowej Radzie Ziobrownictwa, jak się ją nazywa – powiedział „Rzeczpospolitej" sędzia Marek Celej, były członek i szef biura KRS. – W historii Rady były tylko dwa przypadki sędziów, którzy awansowali do innego sądu w czasie kadencji. I po ostatnim, kilkanaście lat temu, nieformalnie ustaliliśmy, że członkowie KRS nie będą się ubiegać o wyższe stanowiska. Żeby uniknąć niepotrzebnych zarzutów – dodaje sędzia Celej.