Poczta Polska od dawna doręczała przesyłki sądowe, ale na ostanie dwa lata straciła ten najpierw prawny, a potem faktyczny monopol na rzecz prywatnego operatora Polskiej Grupy Pocztowej i jej podwykonawcy, spółki InPost, a w pewnym zakresie Ruchu.
Teraz przez trzy najbliższe lata Poczta Polska znów będzie obsługiwała korespondencję z sądów, a to sprawa bardzo ważna nie tylko dla podsądnych, ale też dla samych sądów – ich sprawności.
– Podstawowa zaleta Poczty Polskiej, a więc to, że przez lata się do niej przyzwyczailiśmy, wiemy, gdzie jest jej placówka, znamy listonoszy, może mieć wciąż znaczenie, pod warunkiem że dotrzyma ona postępu technicznego, jakiego dokonała jej konkurencja – mówi „Rzeczpospolitej" Marcin Łochowski, sędzia z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. I dodaje, że dzięki wprowadzeniu przez konkurencję elektronicznego potwierdzenia, że przesyłka została doręczona, odczuliśmy w sądzie poprawę. – Bez pewnej informacji o doręczeniu nie można wyznaczyć ani tym bardziej przeprowadzić rozprawy – podkreśla sędzia.
Bartłomiej Przymusiński, sędzia gospodarczy z Poznania, dodaje, że dzięki konkurencji Poczta Polska zaoferowała niższą cenę i wyższy poziom usługi. Trzeba więc pilnować, by to zrealizowała, by zamieszanie wynikłe ze zmiany doręczyciela nie poszło na marne.
Poczta Polska zapowiada, że już od początku marca w obrębie 76 proc. kodów adresowych na terenie całego kraju doręczanie przesyłek sądowych będzie się odbywało z wykorzystaniem tabletów i aplikacji „Mobilny listonosz", która jest przystosowana do wymagań Ministerstwa Sprawiedliwości, a służy do elektronicznego potwierdzenia odbioru (EPO). Do końca sierpnia natomiast, zgodnie zresztą ze specyfikacją przetargową, ma zapewnić stosowanie tej aplikacji na terenie całego kraju.